SAMA TREŚĆ: 10 płyt z 2013 roku, na które czekam najbardziej



Pierwsza tercja bieżącego roku w muzyce rozrywkowej przyniosła kilka zacnych wydawnictw, ale jak pewnie wielu chciałbym, żeby był to dopiero przedsmak tego, co wydarzy się przez pozostałe osiem miesięcy. Czy są na to realne widoki? Cóż, przejrzałem zapowiedzi płytowe i podobnie jak rok temu (link - http://www.t-mobile-music.pl/opinie/felietony/sama-tresc-kto-uratuje-2012,8020.html ) przynajmniej na papierze wygląda to całkiem obiecująco. Żałuję tylko, że w poniższej wyliczance zabraknie artystów, których nowe poczynania fonograficzne rozgrywają się aktualnie raczej w sferze fantazji słuchaczy, niż suchych faktów i konkretów. Powątpiewam w tempo pracy reprezentantów kalifornijskiego tygla psych-art-funk-popowego (patrzę na was, Dam-Funk i Kenny Gilmore). Jensen Sportag konsekwentnie stawiają na remixy i zresztą jak na złość nadal te remiksy są wyśmienite, vide ten dla Kisses (link - http://soundcloud.com/kisses/kisses-the-hardest-part-jensen/s-zDRQF ) - ale o długograju ani widu, ani słychu. Niepokoi milczenie Modest Mouse i Big Boia (c'mon, od niecodziennego newsa minęły 2 lata i wciąż cisza...). Tylko niepoprawni optymiści wierzą, że powróci kiedyś jeszcze nieuchwytny i niedefiniowalny australijski kolektyw The Avalanches, który na przełomie mileniów za jednym zamachem zmienił wiele w postrzeganiu muzyki pop. A Cassie to dziś już chyba bardziej celebrytko-modelka, niż aktywna wokalistka. Szkoda. Zamiast narzekać skupmy się jednak na tym, co teoretycznie czyha tuż tuż, za rogiem – już za chwileczkę, już za momencik...


1. The Bird and the Bee
Niby oficjalna strona błogo-popowego duetu nie była aktualizowana przez rok, ale już ten króciutki urywek ze studia (link - http://vimeo.com/49957029) sprawia, że uszami wyobraźni słyszę coś całościowo przepięknego. Owszem, autentycznie wierzę, że Inara i Greg nagrają swoje najlepsze dzieło.

2. D'Angelo "James River"
"Czy płyta jest skończona? Tak", deklaruje główny współpracownik i producent D'Angelo czyli ?uestlove. Szkopuł w tym, że to samo mówił rok temu. Ale skoro panowie wrócili do koncertowania (link - http://www.youtube.com/watch?v=k6OCTjET8aE), to może nie ściemniają i to rzeczywiście będzie pełnowartościowe "SMiLE" (link - http://www.t-mobile-music.pl/opinie/felietony/sama-tresc-muzyczne-puzzle,7928.html ) neo-soulu?

3. Edyta Bartosiewicz "Tam dokąd zmierzasz"
Ta oto facebookowa deklaracja sprzed paru dni (link - https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=10151536888096465&id=76623896464 ) jest sama w sobie nieznośnie pretensjonalna, wręcz odrobinę Coelhowska. Tym niemniej wcale nie zdziwi mnie, jeśli i tak otrzymamy płytę na poziomie szczytowych osiągnięć artystki, której wcześniejsza, pełna wybitnych momentów dyskografia stanęła w miejscu 15 lat temu.

4. The Dismemberment Plan
Reaktywacja kultowej waszyngtońskiej grupy zaowocowała nowym materiałem, który wkrótce ma złożyć się na pierwszy od "Change" (2001 rok) album kwartetu. Na razie zaprezentowali na żywo bodaj osiem świeżynek i jeśli mają się prezentować tak dobrze (link – http://www.youtube.com/watch?v=of1ElDoa1AE), to powodów do narzekania fani mieć nie będą.

5. Crab Invasion
Kto słyszał nowy koncertowy set Lublinian, ten wie, że ich następny singiel będzie chyba jeszcze bardziej nośny i porywający, niż moja ulubiona polska piosenka roku ubiegłego, "Caps". Podobno chłopaki inspirują się teraz funkiem, soulem i krążkiem "Pala" Friendly Fires (link - http://www.t-mobile-music.pl/opinie/felietony/sama-tresc-pala,7769.html ). Wspaniale, nie mogę się doczekać tak brzmiącego longplaya.

6. Teedra Moses "The Empress Ride Collection"
Zdaje się, że w międzyczasie wokalistka sama określająca się mianem Lwicy zdążyła zmienić tytuł swojego drugiego albumu (wcześniej miało być właśnie "The Lioness"). A promujący go kawałek "Can't Be Luv" (link - http://www.youtube.com/watch?v=qb4dVH1L4eE ) zaostrza apetyt niczym wytrawna przystawka przed daniem głównym.

7. King Krule "Six Feet Beneath the Moon"
Archy Marshall bywa tu i ówdzie krytykowany za swoje niemrawe występy live, ale i tak w ciemno wezmę jego nadchodzący, pierwszy oficjalny (a drugi w ogóle) album, bo wokalna charyzma i kompozycyjne tricki rudego dziewiętnastolatka budzą we mnie respekt. Wielka niewiadoma, ale trzymam kciuki.

8. Daft Punk "Random Access Memories"
O moich skomplikowanych relacjach z nową płytą Francuzów pisałem przed dwoma tygodniami (link - http://www.t-mobile-music.pl/opinie/felietony/sama-tresc-10-refleksji-na-temat-get-lucky,12450.html ). Dodam, że filmiki portretujące współpracę z plejadą gości, są przeurocze, chociażby ten z Pandą Bearem (link - http://www.youtube.com/watch?v=Q8jmBbG4T6c ).

9. Boards of Canada "Tomorrow's Harvest"
Ten sam casus co Bangalter i de Homem-Christo – mistrzowie operujący w rejonach elektroniki i ich czwarty regularny album, enigmatycznie zapowiedziany niedawno przy okazji Record Store Day. Chociaż wiem o nim głównie to, że ma przyjemną dla oka okładkę, nie umiem się nim nie ekscytować. To w końcu legendy IDM, które podobnie jak Daft Punk pragną odzyskać przychylność krytyków po dość umiarkowanie przyjętej trzeciej płycie z 2005 roku.

10. Black Sabbath "13"
Przyznam, że zelektryzowała mnie informacja o udziale w sesjach "13" Ozzy'ego Osbourne'a – bo to jego pierwszy studyjny wkład w macierzysty projekt od 35 lat. Z oryginalnego składu brakuje tylko Billa Warda za bębnami – zastąpił go posiadający odpowiednie inicjały do tej roli Brad Wilk (m.in. z Rage Against the Machine). Dołóżmy Ricka Rubina za konsoletą i nagle czuję chęć sprawdzenia tych utworów. Poziom "13" Blur raczej niezagrożony, ale mi wystarczy sięgnięcie niespodziewanie wysokiej jakości ubiegłorocznego powrotu Davida Lee Rotha do Van Halen na "A Different Kind of Truth". A może być nawet lepiej.
(T-Mobile Music, 2013)