Kryzys krytycznych recenzji

 

tu mamy raptem "przemykanie się po powierzchni znaczeń" i garść komunałów na krzyż od paru znanych postaci. ale ogólnie jest to bardzo ważny temat i zadziwiająco rzadko poruszany. więc szacunek za samą ideę artykułu. natomiast ktoś kiedyś musi wyłożyć te nowe zależności dogłębnie, w detalach i przejrzyście. już w 2005 (!) próbowaliśmy napisać na Porcys taki "dialogowy" felieton z redaktorem Gwarą – nosił roboczy tytuł "Upadek Pitchforkmedia i macdonaldyzacja indie" (!). nie ukończyliśmy go, ale efekty przeczuwanych przez nas wtedy procesów obserwujemy w dobie social media.

moja teoria w największym skrócie: jest coraz więcej artystów (mainstreamowych i niezalowych, bez różnicy), którzy pod względem skali i intensywności zasięgu (liczby vs "związanie emocjonalne") zwyczajnie "ważą więcej" niż jakiekolwiek publikacje krytyczne/opiniotwórcze. w epoce "dyktatury reklamodawców" (odwieczna mantra Chrisa Otta) aby przetrwać w pogoni za klikami, wydawcy muszą więc przymilać się do grup fanów poszczególnych wykonawców (i unikać narażania się), aby nie stracić ich atencji, a może wręcz zaciągnąć do swojego grona followerów.

a więc nie o banalne "posmarowanie recenzentom" tutaj chodzi – to dziecinny zarzut rodem ze starożytności. po prostu dziś z biznesowego punktu widzenia utrzymywanie dobrych relacji z firmami PR-owymi reprezentującymi interesy dużych (i/lub ważnych dla aktywnego targetu) artystów to dla serwisów muzycznych aspirujących do jakiejśtam monetyzacji absolutny priorytet. a to podważa "transparentność niezależności opinii". oby tekst o tym – bezkompromisowy i objaśniający zjawisko w szczegółach – powstał niebawem. czytałbym.
(2017)