SAMA TREŚĆ: Podsumowanie 2013, część 2 – płyty



Rok temu o tej porze obiecałem sobie, że przestaję słuchać nowo wydawanej muzyki, bo nie warto.

Jednak szalona wiosna pełna ekscytujących premier wywróciła wszystko do góry nogami. Zresztą ani przez moment w zeszłych dwunastu miesiącach nie czułem, że nadążam za biegiem wydarzeń w fonografii. Od wyczekanego latami comebacku Justina Timberlake'a po ujawnione dosłownie parę dni temu (już po publikacji wielu wpływowych podsumowań - nareszcie ktoś zadrwił z tego idiotycznego wyścigu) zaskakujące materiały Buriala i Beyonce - działo się ogromnie dużo. Ostatecznie 2013 zapamiętam jako najwspanialszy sezon w muzyce od 2007, a może nawet od 2004. 

Skąd ta fascynująca, niby nieprzewidziana seria? W minionym roku nastąpiło frontalne zderzenie epickich powrotów weteranów z bezczelnym najazdem młodzieży, która coraz śmielej poczyna sobie ze świeżutkimi narzędziami technologicznymi, małymi krokami redefiniując muzyczne uniwersum. I co ciekawe owe tendencje zupełnie sobie nie przeszkadzały – wręcz odwrotnie, zgrabnie się uzupełniały, zgodnie z moim skromnym postulatem, zasugerowanym pod koniec artykułu o "Retromanii" Simona Reynoldsa ( link - http://www.t-mobile-music.pl/opinie/felietony/sama-tresc-o-retromanii,11390.html ). 

Wysyp delicji sprawił, że zejść w niniejszym zestawieniu poniżej 50 tytułów zwyczajnie nie umiałem, walcząc z kłopotami bogactwa. Postanowiłem pogrupować laureatów na 10 osobnych kategorii, wewnątrz których kolejność uhonorowanych płyt (typowałem zarówno longplaye, jak i epki) jest już nieprzypadkowa. Kategorie są umowne i nie ma się co o nie spierać (wiele pozycji mogłoby trafić do dwóch czy trzech szufladek). Przy każdej pozycji pozwoliłem sobie zalinkować wybrany utwór, mam nadzieję skutecznie zachęcający do sprawdzenia całości. Tyle tytułem wstępu.

* * *

HIP HOP

Kanye West "Yeezus" 
(link - New Slaves - Kanye West (Yeezus) )
Drodzy malkontenci: oprzytomnijcie. Ye to dziś w popkulturowym krajobrazie postać nie-ty-kal-na. Czy w ogóle ktoś kiedyś robił tak trudną, wymagającą muzykę i pisał tak paranoiczne teksty z pozycji powszechnie rozpoznawalnego celebryty? Chyba tylko Lennon... Ewentualnie Jacko w "Heal the World".

Kitty "D.A.I.S.Y. Rage" (link - http://jokersintrousers.bandcamp.com/track/unfollowed )
Kathryn-Leigh Beckwith to nieodkryty jeszcze zbytnio kopciuszek chmurko-rapu. Niesforne, filuterne, acz rozbrajająco urocze dziecko internetu. Jej lolitkowy flow płynie sobie zwiewnie, bez przesadnego obciążenia tradycją, na halucynogennych, eterycznych biciwach. Synonim "cool" mijającego roku.

Joey Bada$$ "Summer Knights" (link - Joey Bada$$ - Hilary $wank [Prod. By Lee Bannon] with Lyrics! )
O przyśpieszeniu kariery młodzieniaszka z Brooklynu niech zaświadczy taki fakt, że na swoją ubiegłoroczną taśmę "1999" skradł bit MF Dooma z YouTube (!), a tu dostał już go prezencie od samego Dumile'a. Te czarownie kołyszące jointy były idealnym soundtrackiem letnich wieczornych spacerów.

Drake "Nothing Was the Same" (link - Drake - Too Much (feat Sampha) )
W porównaniu do melancholijnego, refleksyjnego "Take Care", ten materiał jest jeszcze bardziej wyblakły i przygnębiający. Imponuje bezceremonialne ożenienie rapowej formuły z elektroniką i smutnym ejtisowym popem. Wyobrażam sobie jak Drizzy gada pod "Drive" The Cars na jakimś mikstejpie.

Chance the Rapper "Acid Rap" (link - Chance The Rapper - Cocoa Butter Kisses (feat. Vic Mensa and Twista) )
Podobno dwudziestolatek z Chicago wychował się na "The College Dropout" Kanye Westa. I to słychać. Pogodna porcja melodyjnych sampli i luzackich nawijek. Przy okazji warto też wspomnieć o innej obiecującej taśmie ze zbliżonych rejonów – "Innanetape" występującego tu gościnnie Vica Mensy.

MODERNISTYCZNY POP

Knower "Let Go" 
(link – Time Traveler (Launchpad / Vocals / Light Show) - KNOWER )
Ludzie mówili mi: "to przegięcie – z fajnych kawałków zostały jakieś post-dubstepowe strzępy". Mówili: "Max Tundra miał duszę, a to jest przeładowany treściowo, cynicznie wykalkulowany frankenstein". No i co z tego? Radykalna wizja przyszłości jakby z definicji nie może być powszechnie akceptowalna. 

Kelela "Cut 4 Me" (link - KELELA - Guns & Synths [Prod. by Bok Bok, Napolian, Tariq & Garfield] )
Panna Mizanekristos to największy obecnie talent w żeńskiej wokalistyce typu urban. Na debiutanckim mikstejpie zgromadziła doborową stawkę elektronicznych bitmejkerów (błyszczący permanentnie Kingdom, Nguzunguzu, Girl Unit czy Bok Bok) i wniosła hipnotyzująco zmysłowe interpretacje.

FKA Twigs "EP2" (link - FKA twigs - Water Me )
Za tym projektem realizacyjnie stoi wenezuelski producent Arca, uwzględniony notabene na liście płac "Yeezusa". Lodowate, przestrzenne, neurotyczne post-trip-hopy zderzają się tu z aksamitnym śpiewem jamajsko-hiszpańskiej tancerki Tahliah Barnett, której timbre przypomina mi Nicolę z Mandalay.

AlunaGeorge "Body Music" (link - AlunaGeorge - Body Music )
Duet z Londynu nie rozwinął się jakościowo czy świadomościowo właściwie ani o milimetr od epki z 2012 rok, ale to nic nie szkodzi. Najbardziej ich lubię za to, że swobodnie i naturalnie, nie aspirując do żadnych przełomów, grają piosenki, które nie mogłyby wybrzmieć w żadnej z poprzednich dekad.

Miley Cyrus "Bangerz" (link - Miley Cyrus - Rooting For My Baby (Official Audio) )
Paradoks tego krążka polega na tym, że jego solidne skądinąd bangery ustępują rewelacyjnym balladom. Analogia ze "Spring Breakers" to wprawdzie przesada w sensie jakościowym, ale stricte mainstreamowy pop nie znał ostatnio longplaya tak aktualnego duchem i równego materiałowo. A to już coś.

FUTURYSTYCZNE BITY

DJ Rashad "Double Cup" / "Rollin" 
( link - DJ Rashad - Only One (feat Spinn & Taso) (Hyperdub 2013) )
Stoczyłem kilka batalii o realny wkład footworkowego gwiazdora w rozwój szeroko rozumianej estetyki mikrosamplowej. Sceptycy widzą w nim ledwie sprawnego kontynuatora Prefuse 73 po linii house. Nie mnie oceniać, o ile dokładnie centymetrów przesunął facet do przodu muzykę elektroniczną, ale jego dzieło z pewnością wyróżnia dbałość o współbrzmienia, której nie posiadł ani RP Boo na "Legacy", ani jemu podobni wydający w labelu Planet Mu.

Obey City "Champagne Sounds" (link - Obey City - Cyber Stream )
Sam Obey zabiera nas w wielowątkową podróż po wyimaginowanej krainie science-fiction, której mieszkańcy czerpią energię z bogactwa klawiszowych soundów. Raptem sześć indeksów, ale każdy z odpowiednią dozą dramaturgii. W dynamicznych chwilach to ideowo krewny i znajomy tandemu Knower.

Kingdom "Vertical XL" ( link - Kingdom - OG Master )
Jeśli znacie styl Ezry Rubina jedynie przez Kelelę, spróbujcie zagłębić się w tę kolekcję, zdradzającą nawet odważniejsze, awangardowe inklinacje Amerykanina. Jeśli właśnie przebudził się po rocznej hibernacji wasz znajomy miłośnik "nowych brzmień" i zapytuje "co mnie ominęło?" – puśćcie mu to.

Lil Jabba "Scales" ( link - LiL JaBBA - Precision )
Płytę z okropną okładką potwornie zmęczyłem w ostatnim półroczu, a przecież wcale nie jest to repertuar, który wdzięczy się do odbiorcy łaknącego szybkiej przyjemności. Bezkompromisowy Alexander Shaw w autorski sposób żongluje tropami konstytuującymi footwork. Rezultaty bywają ko(s)miczne. 

Canblaster "Infinite" ( link - Canblaster - I See You )
Jednym z wiodącym tricków w podziemnej, chwytliwej elektronice stanowi teraz beznamiętne i płynne "przekwaszanie" partii wokalnych do momentu, w którym stają się kolejną warstwą aranżu, niczym klawisze. Ten minialbum przytomnie wpisuje się w ów trend, urzekając też patentami harmonicznymi.

MUZYKA TANECZNA

Coyote Clean Up "2 Hot 2 Wait" 
(link - 2 : ZEBRA GO SEEK : COYOTE CLEAN UP : 100% SILK )
Ponieważ zdefiniowałem już na tych stronach styl CCU jako mieszaninę deep house'u i dream-popu via chillwave, chciałbym zatrzymać się nad podchodzeniem autora. Czy wiedzieliście, że Detroit stał się zdezelowaną ruiną (link - http://www.wherecoolthingshappen.com/bankrupt-city-detroit ) , z której mieszkańcy masowo uciekają z braku perspektyw? Bo ja nie miałem pojęcia.

Classixx "Hanging Gardens" (link - Classixx - Borderline )
Znane wcześniej głównie z pysznych remiksów (i współpracy z wokalistą duńskiego Junior Senior) kalifornijskie combo zaserwowało w końcu swoje nu-dyskotekowe danie główne, które spałaszowałem z radością, skoro przepis zawierał między innymi Fleetwood Mac, Tigercity i... sety didżejskie AM Radio.

Disclosure "Settle" (link - Disclosure - Defeated No More Ft Edward Macfarlane)
Proszę mi tu nie podpinać braci Lawrence pod niestrawne dla mnie, korporacyjno-pseudo-euforyczne wibracje Chvrches. Guy i Howard często ujawniają swoją wrażliwość na subtelności i na przykład w roku, w którym nie doczekałem się nowego materiału Friendly Fires, otrzymałem jego śliczną namiastkę.

Jagwar Ma "Howlin" ( link - What Love? // Jagwar Ma )
Nikogo nie urażając (mi też na maksa podoba się ten krążek!), nie sądzicie że pod względem klimatu to muzyka przywołująca wibracje z przełomu mileniów? Przepraszam, ale słuchając Australijczyków mam wrażenie, jakbym nastawił radio na "Trójkowy Ekspres". Brakuje tylko Gruffa Rhysa na featuringu.

Omar S "Thank You for Letting Me Be Myself" (link - Omar S - The Shit Baby (CP-1 Played By D.Taylor) )
W tym roku muzycznych objawień nowy longplay pana Smitha ani razu nie zmiótł mnie z powierzchni ziemi, ale wątpię czy on sam miał takie zamiary. Ziomek znów składa nieskazitelny, wierny hołd analogowej klasyce house i techno z początku lat 90., przy okazji oferując sporo sielankowego sentymentalizmu.

BIAŁASOWSKA LENIWA NIEDZIELA

Jensen Sportag "Stealth of Days" ( link - http://youtu.be/R152df0E1Oo )
Wilkinson i Craig porwali się na ryzykowne, karkołomne wręcz zadanie. Zamiast pójść logicznym tropem wysmakowanego easy-listeningu niezliczonych singli, remiksów i kultowej w kręgu najzagorzalszych fanów epki "Pure Wet", uknuli psychologiczną, anty-hitową intrygę i... odnieśli szokujący sukces. Klasa.

Boards of Canada "Tomorrow's Harvest" ( link -  http://youtu.be/ftqkP3n2qLU )
Z kolei ten duet wybrał scenariusz diametralnie odmienny, estetycznie proponując licznej rzeszy swoich wyznawców dokładnie to, do czego przyzwyczaił ją od lat. Warto jednak wychwycić zamaskowany powrót do neurozy "Geogaddi" oraz kontemplacyjną celebrację cywilizacji która upada z gracją i gestem.

Jessy Lanza "Pull My Hair Back" ( link - http://youtu.be/wwNkKjFyUhY )
W gruncie rzeczy jest to nic innego jak po prostu kolejny znakomity album Junior Boys - tyle że z kobietą za mikrofonem. Melodie, soundy i bity (!) do których ma słabość Jeremy Greenspan są na tyle charakterystyczne, że jego cień przesłania wkład skądinąd utalentowanej solistki. Ładnie się dobrali, krajanie. 

Nonsense & Absurd "Random Composing Technique Manifesto" (link - http://youtu.be/1knBHpsIhQo )
"Ale fajny kawałek". "A wiesz że wykorzystano w nim ze sto mikrosampli?". "No co ty, niby gdzie?". Ten prawdziwy dialog dowodzi być może wirtuozerii Michała Hoffmanna w zakresie tzw. "muzyki robionej myszką". Ceniony przez niego projekt Thief reklamował się jako "trudna muzyka, która brzmi łatwo". O to to.

Sally Shapiro "Somewhere Else" ( link - http://youtu.be/shD48VzQ9zE )
Nic się nie zmieniło. Johan Agebjörn nadal kmini imitacje italo disco, perfekcyjnie kontrolując każdą barwę syntezatora. Jako kompozytor wciąż "okrawa" linie melodyczne "po półtonach", choć akordy tego nie wymagają. A panna dalej nuci sobie wstydliwym głosikiem. I cóż, ciągle mi to wystarcza.

RETRO R&B / CZARNE BRZMIENIA

Tweet "Simply Tweet" ( link - http://youtu.be/3xaHOWQPJ2I )
Nienajmłodsza już Charlene Keys, zwana pieszczotliwie "południowym kolibrem" (od tytułu debiutanckiego albumu z 2002 roku), powróciła epką z czterema oryginałami i wdzięczną przeróbką Arethy Franklin. Czemu wolę tę jej tradycyjność od modnych nagrań "r'in'die"? W tym przypadku kluczowe słowo to "umiar".

Inc. "No World" ( link - http://youtu.be/zmVdK_PM3dc )
Bracia Aged to natomiast rzadki przykład muzyków z alternatywnym zapleczem, którym leży zarówno soft rock, jak i kameralny soul. Ten rodowód wyszedł wyraźnie w marcu na zacnym warszawskim koncercie, gdy znienacka panowie zabrzmieli jak jakiś Mogwai. "Indie ashes, indie dirt" - wyśmienity fake misheard.

Foreign Exchange "Love In Flying Colors" ( link - http://youtu.be/fTLikNTpIVk )
Notowałem sobie na gorąco po premierze: "pogodziłem się, że zrezygnowali z artyzmu dla miłej muzyczki tła, starannie skomponowanej i wykonanej, ze sporadycznymi perełkami w trackliście; brakuje mi odważniejszego drążenia aranżacji". A potem Andy Kellmann wybrał to na swoją płytę roku. Ech, ja to mam wymagania.

Steve Arrington & Dam-Funk "Higher" ( link - http://youtu.be/mwh2SUKiUyI )
I znowu Damon Riddick dał funk (nie ma to jak suchar muzyczny). W przeciwieństwie do deczko niedopieczonego, wyegzekwowanego chyba na poczekaniu owocu współpracy ze Snoopem, "Higher" nawiązuje do monumentalnych groove'ów klasycznego "Toeachizown" z 2009. "Grywalność sto pro".

Tinashe "Black Water" ( link -  http://youtu.be/CwJcTD06ZWY )
Najpierw obowiązkowa porcja szowinizmu - ciężko skupić się na omawianiu muzycznej zawartości tego półgodzinnego mikstejpu zerkając na jego okładkę. Rozpraszają mnie oczywiście wielkie... kolczyki (czołówka najgorszych żartów świata). Panna Kachingwe magnetyzuje też zawiesistymi miejskimi balladami, zapewniam.

SOPHISTI-POP

Armando Suzette "Calendar (link - https://soundcloud.com/armando-suzette/advent-mists )
Mateusz Tondera jest szczery. Od jego muzyki bije ujmująca bezpretensjonalność. Żadne tam jakieś wydumane koncepty. Chłopak nie aspiruje do nie wiadomo czego. Jest osobą pokorną - zwyczajnie nagrał sobie parę piosenek. I śpiewa po polsku, bo mieszkamy w Polsce. Słowem: na pewno go pokochacie.

Ryan Power "Identity Picks" ( link - https://soundcloud.com/nnatapes/ryan-power-the-prize )
Raj dla miłośników songów urodziwych i lekkich, acz pokomplikowanych. Tu powieje Sir Paulem, tam Donaldem Fagenem, Adamem Patohem lub Nikiem Kershawem. Jest też łyk późnego Andy Partridge'a, całość wiążą wibracje R. Stevie Moore'a, a finał mógłby w sumie sygnować solowy Colin Newman. Słabo?

Thundercat "Apocalypse" ( link - http://youtu.be/XlufecqB9l0 )
Krytycy chwalili Stephena Brunera za zdolność (i chęć) poskromienia swoich zapędów wykonawczych, co pozwoliło wyeksponować walory kompozycyjne jego mini-dzieł. Bo facet bardziej żongluje czterema strunami, niż na nich gra. A skoro popisy instrumentalne wcale nie są tu lejtmotywem, to szacunek się należy, prawda?

James Blake "Overgrown" ( link - http://youtu.be/AlaRjP8pg0Q )
Przyznam, że z całego zestawienia ta pozycja najrzadziej gościła w moich odtwarzaczach. Ilekroć jednak zaglądałem do niej, utwierdzałem się w przekonaniu, że ten idol nastolatek miast konsekwentnie przewidywać przyszłość, z godnością wypełnia lukę po Radiohead i Robercie Wyattcie. Kwestia dnia, nastroju.

Dorgas "Dorgas" ( link - http://youtu.be/QqaGk0hDQzs )
Spotkałem się ze złośliwą (?) klasyfikacją tej brygady - że to takie "brazylijskie Kobiety". Zgoda - na szczeblu ekspresji albo użytych brzmień, gotów byłbym przytaknąć. Ale esencją Dorgas są szlachetnie dysonansowe, kwaśne harmonie rodem z kraju kawy, których próżno szukać u grupy Grzegorza Nawrockiego.

INDIE POP

Crab Invasion "Trespass" 
( link - http://youtu.be/_K1XUU-SVgA )
Jeśli impulsem do stworzenia tego materiału była potrzeba wymieszania wszystkich fascynacji kwartetu - od prog-rocka, przez post-hardcore, vintage funk z lat 70. i ejtisowy pop, aż po longplay "Pala" formacji Friendly Fires - to eklektyzm efektu końcowego był nieunikniony. Spójność zwykle oznacza nudę i tyle.

Ducktails "The Flower Lane" ( link - http://youtu.be/uUnIKyKlwLE )
W roku w którym długograja nie wypuścił Ariel Pink, w którym Kenny Gilmore ponownie wykpił się od wydania debiutu i w którym za najlepszą gitarową płytę uchodzi powszechnie Vampire Weekend, Matt Mondanile zaspokoił głód inteligentnego psychodelicznego popu, przy okazji bijąc życiowy rekord w tej dyscyplinie.

Changes "American Master" ( link - http://youtu.be/ZROr96mgkxQ )
Z Mondanile'em bez problemu dogadałby się ten skład z Chicago, który na kilka sezonów zniknął z horyzontu. A tu nie dość że powrót, to w dodatku jakościowo bez najmniejszych powodów do wstydu. Szkoda, że się nie przebili, bo ich w ich teoretycznie potulnych piosenkach bije naprawdę wielkie serduszko.

Toro Y Moi "Anything In Return" ( link - http://youtu.be/gGmfOsdla2Y )
Nieco na siłę w tym koszyku, biorąc pod uwagę środki wyrazu (wszechobecne sample, masa syntezatorów), ale ostatecznie trzeci longplay Bundicka generuje pokrewną kulturowo energię - to muzyka schronienia dla nieco wylansowanych, kapryśnych emocjonalistów. Miewał lepsze, ale zastrzeżeń brak.

King Krule "6 Feet Beneath the Moon" ( link - http://youtu.be/TvP7sZWvyrg )
Z pewnością naczytaliście się milion razy, że młody rudzielec ma natychmiast rozpoznawalny, niski timbre i to go wyróżnia. Owszem, ale zgadniemy kawałek Marshalla także po tej jego kameralno-jazzowej gitarce w kolorze sepii. Na swój sposób chłopak kontynuuje lot Sama Prekopa. Wsłuchajcie się, serio.

ROCK

My Bloody Valentine "mbv" 
( link - http://youtu.be/6oXJus1ajIU )
Moja płyta roku od chwili kiedy rankiem 3 lutego udało mi się wreszcie połączyć z serwerem i dokonać zakupu. Czy o tym unikatowym dziś akcie kolektywnego doświadczenia będziemy opowiadać wnukom? Nie wiem, zobaczymy. Czy muzyka z "mbv" to ciekawszy temat, niż okoliczności jej ekspozycji? Bez wątpienia. Szczegółowo przyglądałem się jej już tutaj ( link - http://www.t-mobile-music.pl/opinie/felietony/wielka-plyta-my-bloody-valentine-m-b-v-2013,11566.html ) i tutaj ( link - http://www.t-mobile-music.pl/opinie/felietony/sama-tresc-polmetek-2013-swiat,13351.html ).

Savages "Silence Yourself" ( link - http://youtu.be/mWQKYY9q-cE )
W pewnych kręgach fetyszyzowano te dziewczęta jako rasowe wskrzesicielki atmosfery riot grrrl - nieokrzesane buntowniczki demolujące salony. Maruderzy odwrotnie - wytykali im wystudiowaną, konfekcjonowaną anty-systemowość. Spoko. Ja? Dalej podziwiam jak wymiatają wieślarka i basistka. Także ten.

Wire "Change Becomes Us" ( link - http://youtu.be/UuUIL_yq1Q0 )
Właściwie to powinienem w tym miejscu zganić ten legendarny band za to, że ich zagubiona czwarta płyta - ukończona po latach i wydana dopiero teraz - nie sięga wyżyn tryptyku z lat 1977-1979. Lecz wybaczcie - to i tak wyborna seria porywających art-rockowych rzeźb podszytych post-punkowym dyskomfortem. 

David Bowie "The Next Day" ( link - http://youtu.be/YAEznabMnV8 )
Podobnie tu - wbrew intencjom mediów które chcą zarobić, "The Next Day" nie jest ani najlepszą, ani drugą, ani piątą, ani nawet siódmą czy dziewiątą płytą w dorobku Jonesa. Co absolutnie nie blokuje jej wstępu do ekskluzywnej czołówki albumów 2013. Bo w ogóle nie wymięka i ma takie momenty, że ho ho.

No Joy "Wait to Pleasure" ( link - http://youtu.be/Ma7HJqVENlc )
Z mojego punktu widzenia rocznik bez nowego, uzależniającego shoegaze'u to nie jest dobry rocznik. Kanadyjski żeński tandem (Jasmine i Laura) potrafi wypluć riffy, po których będziecie się zastanawiać, czy to aby nie są nagrania luminarzy nurtu z końca lat 80. Albo co najmniej zapomniana epka Lush.

INNE (worek w którym upchałem "spady" z takich nurtów jak kameralistyka, jazz, metal i neo-psychodelia)

These New Puritans "Fields of Reed" 
( link - http://youtu.be/4iSgJggVpNg )
Jedyny zarzut wobec trzeciego albumu TNP jest taki, że Jack Barnett dość bezwstydnie zagospodarował niszę, która dotąd była zarezerwowana dla postaci niemalże świętych - Marka Hollisa, Grahama Suttona, Thoma Yorke'a... Lecz po pierwsze jego szokująca ewolucja jest równie imponująca, a po drugie właśnie zgłosił akces do grona najznakomitszych kompozytorów w muzyce rozrywkowej XXI wieku. 

Necks "Open" ( link - http://youtu.be/9O93_RITXGU )
Chciałbym serdecznie podziękować australijskiemu triu za przypomnienie, że etykietka "jazz i muzyka improwizowana" nie musi w 2013 roku automatycznie oznaczać "muzyki dla głuchych". Nie udało mi się obejrzeć tych mistrzów w CSW w listopadzie, na szczęście ponoć niebawem wpadną do nas ponownie.

Deafheaven "Sunbather" ( link - http://youtu.be/ylTY9WbMGDc )
Miłościwie panujący nam naczelny określił niedawno "Sunbather" mianem "hipsterskiego". Nie wiem, czy słusznie, czy nie (prawdopodobnie perspektywa jest inna, gdy królestwo metalowe zna się na wylot od lat). Ale ta uroczysta, poetycka mozaika blacku, post-rocka, prog-rocka i shoegaze'u wprost olśniewa.

Doldrums "Lesser Evil" ( link - http://youtu.be/AMnK8ImbEMk )
Od początku drażnił mnie ten projekt. Jakieś cwane "dzieci sieci" dorwały się do spuścizny Animal Collective, Gang Gang Dance, Kate Bush, Björk, zapożyczyły nazwę z tytułu genialnego albumu Ariela Pinka i zgrywają kozaków - narzekałem. Niestety, szczerze powiedziawszy, to jest cholernie dobre. Co poradzić.

Flaming Lips "The Terror" ( link - http://youtu.be/OzZig-Q8fm4 )
Na dobrą sprawę to ja się póki co z "The Terror" nie rozprawiłem. Najtrudniejsza do spenetrowania płyta w przepastnym katalogu Coyne'a i spółki rzuca wyzwanie, które rozłożyłem sobie na dłużej niż trzy kwartały. Posępna włóczęga z akcentami bezbronnego piękna - niczym "Embryonic" wyjałowione z funku.
(T-Mobile Music, 2014)