Podsumowanie roku 2008

 

Witam i zapraszam na felieton analogiczny do tego, który ukazał się na tych stronach prawie dokładnie rok temu. Dziękuję w tym miejscu za wszystkie ciepłe słowa po tamtym artykule. Miło mi również wiedzieć, że niektórzy na to moje zestawienie czekają – bardzo mobilizuje to do pracy. Aczkolwiek pragnę też zaznaczyć, że nie czuję się absolutnie żadną wyrocznią i po prostu dzielę się z czytelnikiem zupełnie niezobowiązującymi spostrzeżeniami. Ponadto, tym razem pozwolę sobie nie zanudzać aż tak bardzo jak w odcinku ze stycznia 2008, więc ograniczę się do naprawdę zwięzłych i telegraficznych komentarzy. Podsumowanie tradycyjnie przeprowadzę według kolejnych działów. Kto zostaje ze mną niech oczywiście zaparzy herbatę i... zaczynamy.

I. Wstęp

Nie będę się silił na diagnozę obecnej kondycji muzyki rozrywkowej, bo robię to przy różnych okazjach, zwykle w tonie żałobnym. Mi się nic nie podoba chwilowo z popularnych trendów – ani dubstep i jego pochodne (przestańcie już się tym podniecać, plis), ani "indie 2.0" z "NME", ani zdecydowana większość nu-indie z Pitchforka, ani "niegrzeczna", zgrzytliwa, imprezowa elektronika, ani umierający hip-hop, ani zaskakująco bezpłodny teraz komercyjny pop... Poza kilkoma wyjątkami potwierdzającymi regułę, wszyscy powtarzają schematy, w wersji gorszej niż to miało miejsce 10, 20, 30, 40, 50 lat temu... Zwykle wieje straszną nudą od tych głośnych, niby "ważnych" tytułów. W dobie kryzysu (hehe) postanowiłem więc zredukować poniższy wypis najlepszych płyt z 50 do 40, a wypis najlepszych singli ze 100 do 70. No nic, dosyć narzekania.

* * *

II. Top 10 najlepszych koncertów 2008 (i co z nich najbardziej zapamiętałem):

10 "Hymnen" Stockhausena na Warszawskiej Jesieni (region z orkiestrą)

09 Koop na Free Form (wokalistka!)

08 Animal Collective w Fabryce Trzciny ("Comfy In Nautica" na bis)

07 Primal Scream na Pepsi Vena (charyzma i sceniczna pewność siebie Maniego)

06 Furia Futrzaków na Free Form ("Cukier W Kostkach" ze specjalną dedykacją "dla pewnego Borysa")

05 Kylie w Berlinie (aparat fotograficzny, który ciągle mi się rozładowywał w trakcie)

04 TCIOF w Hydrozagadce ("Let It Be" Kuby na finał)

03 Mitch & Mitch Big Band feat. Zbiggie Łodeki w Trójce (wymiana solówek keyboardowych – Mitch VS Zbig)

02 Afro Kolektyw w Kulturalnej (Afro śpiewający "Seksualną Czekoladę" do Kingi, otoczeni tłumem widowni)

01 Phil Elverum w Trójce (liczba słuchaczy do policzenia na palcach trzech rąk)

* * *

III. Top 10 największych przehajpów muzycznych 2008 – płyty:

10 TV on the Radio: Dear Science
Śledzę poczynania tej świetnej nowojorskiej grupy od pierwszego oficjalnego wydawnictwa, czyli EP-ki Young Liars z 2003 roku. I ta nowa płyta owszem, bardzo dobra, ale chyba najgorsza z ich dyskografii.

09 Deerhunter: Microcastle
Na pewno to zespół dużego formatu, ale szkoda, że w tym rozdaniu tak znormalniał. Ich utwory z 2007 roku były naprawdę "chore", podobnie zresztą jak solowy projekt lidera z 2008. Natomiast to są po prostu równo skrojone kawałki gitarowe. Oczywiście dla niektórych "aż", ale dla mnie "tylko", bo pamiętam na co ich stać.
PS: Polecam też recenzję w magazynie "Teraz Rock", która pokazuje, że w pewnych kręgach formacja Pendragon to coś oczywistszego, niż film Łowca Jeleni.

08 Pustki: Koniec Kryzysu
Nie no, okej, widać progres i w ogóle, tylko że jakby dla mnie ten zespół jest troszkę infantylny. A materiał, poza pierwszymi dwoma indeksami, raczej nudnawy, choć fakt, że solidny. Może na następnej płycie usłyszymy coś inspirowanego Piper at the Gates of Dawn?

07 Jacaszek: Treny
Czasem zdarza się w naszym kraju zjawisko (lub osoba lub dzieło), które w krótkim czasie zyskuje status "świętego". I nie można słowa złego powiedzieć, bo "wypada" je chwalić zgodnym chórem. Trochę niezręcznie mi to mówić, ale cóż... Wydanie płyty w norweskiej wytwórni to ogromny sukces i powinniśmy być z tego dumni jako Polacy. Natomiast muzyka na tym albumie jest... przeciętna i zaskakująco nudna. Sam mam na półce z dziesięć lepszych fuzji mrocznej elektroniki z kameralną klasyką, a nie jest to styl, który śledzę zbyt namiętnie. To co by było, gdybym śledził...

06 Lil' Wayne: Tha Carter III
Gościu rapować potrafi jak mało kto, ale czemu duże media zachłysnęły się nim dopiero teraz, przy tej przyzwoitej, choć chwilami też nudnawej jego płycie – nie mam pojęcia. Reynolds pisał o tej postaci 10 lat temu. Kiepski timing.

05 Vampire Weekend: Vampire Weekend
A propos Reynoldsa. Dożyłem czasów kiedy coś takiego jest nazywane nadzieją rocka. Bez komentarza. Jasne, fajnie sobie chłopcy grają, ale dżiiiiz...

04 Crystal Castles: Crystal Castles
"Alice Practice" (rok 2006) to było coś, racja, ale cała płyta jest przecież średnia.

03 Fuck Buttons: Street Horrrsing
Spoko, ale gdzie tu muzyka? Ognisko, harcerstwo.

02 No Age: Nouns
Spoko, ale gdzie tu muzyka? Ognisko, harcerstwo, pt. 2.

01 Portishead: Third
Bit w "Machine Gun" to istotnie coś wykraczającego poza ocenę czysto muzyczną. To trochę sygnał zwiastujący, że "nie ma muzyki po tym bicie", tak jak poezji nie było po Oświęcimiu. Wstrząsające. Reszta tracklisty niestety mocno odstaje od mistrzowskiego dorobku grupy sprzed dekady. A zachwyty dziennikarzy to w tym przypadku oczywiście jakiś absurd.

* * *

IV. Top 40 najlepszych płyt 2008:

40 Fucked Up: The Chemistry of Common Life
Hardkorowa miazga, ziooom.

39 Juvelen: 1
Połowa materiału odstaje, ale gdy ma pod ręką lotny hook, ten fan Prince'a jest nie do zatrzymania.

38 Grouper: Dragging a Dead Deer Up a Hill
Niby folkowe smęty, ale zręczne użycie przestrzeni i wychodzi uroczysty, lekko psychodeliczny vibe.

37 Belong: Colorloss Record (EP)
Z serii "przejechać ładniutkie pioseneczki papierem ściernym". I to udanie.

36 Woman: Woman
Pewien amerykański serwis stara się wciąż za wszelką cenę wypromować nowe młode kapele. Ci Kanadyjczycy wyjątkowo, jak na hajpy PFM, mają odpowiednie proporcje między bezczelnością i niechlujnością, a talentem.

35 Ricardo Villalobos: Vasco
Jest rok 2154. Są autostrady powietrzne, pigułki odżywiające zamiast jedzenia, a takich rzeczy się powszechnie słucha.

34 Morgan Geist: Double Night Time
Wygłodniali nowej, trzeciej regularnej płyty, szalikowcy Junior Boys dostali to na pożarcie i chyba się nie zawiedli, choć z perspektywy czasu sądzę, że tak wielkie dwa nazwiska jak Geist i Greenspan stać na odrobinę więcej.

33 The Matthew Herbert Big Band: There's Me and There's You
Wizja post-jazzu promowana przez tego pana bardzo mi leży. Dziękuję.

32 Land of Talk: Some Are Lakes
Zrobiłem sobie koszulkę z nazwą tego zespołu! Starzeją się z godnością – na drugiej płycie grają wolniej, ale wciąż piekielnie kombinują. Jakieś nony wstawiają, nony w muzyce około-punkowej!

31 Strategy: Electric Soup (EP)
Dźwięki do zatracenia się. Oni bronią na tej liście honoru ambientu i księstw przyległych.

30 Kings of Caramel: Kings of Caramel
Delikatność, wrażliwość, pomysłowość, skromność – płyta która zasłużenie zbierała same wiwatujące recenzje, ale chyba w zbyt małej ilości periodyków. Rodzima duma.

29 Fleet Foxes: Fleet Foxes
Była taka kapelka My Morning Jacket, wydała wysoko cenioną w środowisku alternatywnym płytę At Dawn, a potem podpisała kontrakt z majorsem i wypuściła na rynek It Still Moves – epicką, baśniową podróż przez drogi country, folku, rocka i wielogłosowych harmonii. Doceniła ją wąska nisza odbiorców i krytyków. A tu nagle jakieś zamieszanie wokół Fleet Foxes, którzy brzmią chwilami wręcz jak parodia My Morning Jacket. Akurat w 2008 My Morning Jacket zawiedli słabszym materiałem, ale porównując Foxes do takiego It Still Moves nie mam wątpliwości, że MMJ są formacją lepszą – materiałowo, aranżacyjnie, czy pod względem uczucia/charyzmy. A już porównania do Briana Wilsona... Wstyd, ludzie, wstyd. Jak to ujął mój kumpel – "Fleet Foxes? Jakieś szanty...". Skądinąd bardzo dobre szanty.

28 Deerhoof: Offend Maggie
Najbardziej bezpośrednia i przebojowa ich płyta od czasu Apple O. Momentami jak wytną temacik to kapcie z nóg spadają. Nieodkryte są też ich pokłady pomysłowości w chwytach gitarowych.

27 Nicolay & Kay: Time: Line
Nicolay to producent roku, a Kay rapuje trochę jak Jay-Z.

26 Fennesz: Black Sea
Dziwi mnie, że w recenzjach Black Sea zarzucano Venice "obniżkę dyspozycji". Właśnie w Black Sea brakuje melodyjności i oddechu Venice. Ale nawet bez nich, ten mroczny, gęsty wylew faktur jest skuteczny.

25 Erykah Badu: New Amerykah, Part One (4th World War)
Każda płyta Eryki jest wspaniała, więc trochę kręcę nosem na komentarze typu "powrót do formy!".

24 Air France: No Way Down (EP)
Może nie podzielam totalnej podjarki niektórych kolegów, ale wiecie, stara miłość do Avalanches nie rdzewieje... Niebawem w Warszawie!

23 Mehico: Filu Filu
Bydgoska scena post-emo-indie wydała swoje małe arcydziełko. A kraj milczy. Spoko.

22 Canon Blue: Halcyon (EP)
Trochę "sufjanowskie", akustyczne miniatury z minimalistycznym rozmachem. Miejmy na gościa oko. Ma potencjał.

21 Destroyer: Trouble in Dreams
Tu niezrozumiała dla mnie sytuacja, że Dan Bejar wydał świetną płytę, a indie-światek jakby o nim zapomniał, bo w modzie są jacyś No Age. Ratunku.

20 Afro Kolektyw: Połącz Kropki
Nic nie mówię – kto nie zna, niech pozna, a kto zna, to wie.

19 We Versus The Shark: Dirty Versions
Rok temu przewidywałem, że nie zawiodą. I nie zawiedli. To jest ich wersja masakry piłą mechaniczną. Dzieci nie powinny bawić się nożem, wy nie powinniście bawić się z tą płytą. Bo można się skaleczyć.

18 Syclops: I've Got My Eye on You
Maurice Fulton szerszej publiczności znany był jako spiritus movens projektu Mu, ale to chyba podoba mi się bardziej – surrealistyczna, futurystyczna, abstrakcyjna wizja avant-jazz-house'u.

17 Gang Gang Dance: Saint Dymphna
Może kogoś zaskoczę, ale uważam że to nie jest żadna perfekcyjna kolekcja. "Vacuum", owszem, absolut. Absolut po prostu. I pierwsza połówka fascynuje. Azaliż w części drugiej mała zadyszka. Co nie znaczy, że zespół nie jest fenomenalny. Ale nie wiem czy to jest lepsze, czy God's Money.

16 Q-Tip: The Renaissance
Doskonały prezent dla każdego die-harda A Tribe Called Quest na świecie. A także chyba najlepsza porcja hip-hopu w 2008 (inna sprawa, że konkurencja śpi).

15 Flying Lotus: Los Angeles
Kolejne lśniące ogniwo w linii zapoczątkowanej przez DJ Shadowa, a kontynuowanej przez Machine Drum. Instrumentalny hip-hop spotyka warpowską elektronikę. Oczekiwana i chyba spełniona płyta.

14 Nico Muhly: Mothertongue
Kształcony młody kompozytor dekonstruuje technologicznie poważkę z różnych epok. "O co biega?", odcinek 3424902, ale też "doznałem", odcinek 203203932.

13 Girl Talk: Feed the Animals
"Zabawa na całego". Puryści mash-upowi się buntują, że niezasłużony sukces Gillisa, podczas gdy anonimowi twórcy zostają w cieniu. No nie wiem, jak mi ktoś pokaże bardziej zwariowaną i komediową płytę mash-upową niż to czy Night Ripper – to podejmę polemkę.

12 Dungen: 4
Moi ulubieńcy, których miałem honor przepytywać parę godzin w Sztokholmie, kilka zim temu. Gustav jest jednym z najbardziej obdarzonych songwriterów globu. "Det Tar Tid" powinna tkwić na Wikipedii w roli definicji olśniewającej kompozycji. Gdyby ktoś spytał co dla mnie oznacza "olśniewająca kompozycja", to na luzie mogę to puścić.

11 American Music Club: The Golden Age
Złośliwcy śmieją się, że kiedy USA wydawało się stabilne, to Eitzel był smutny, a teraz w trakcie maksymalnego kryzysu poweselał. Mnie tam to nie przeszkadza. Obok Kozelka (solidna, choć nieco słabsza płyta Sun Kil Moon w 2008) to najbliższy mi "nudziarz" pokolenia lat dziewięćdziesiątych.

10 James Blackshaw: Litany of Echoes
Dwudziestoparoletni, a już taki dojrzały. Blackshaw zawstydza słuchacza złożonością i współzależnością detali w swoich klasycyzujących obiegach gitarowych. Fahey nadal nie pobity (to nieco inna optyka, bo mityczny prekursor), ale ma godnego następcę.

09 Bird And The Bee: One Too Many Hearts (EP)
Greg Kurstin sypie nośnymi, słodkimi piosenkami jak z rękawa. To on stoi za "Wow" Kylie Minogue i to on kleci te perełki pod głos Inary. Jakże oni się dobrali.

08 Lindstrøm: Where You Go I Go Too
W trzecim kawałku jest "babol", bo Hans-Peter nie trafił w próg na gitarze. Ale nie żartujmy – odwaga i skala przedsięwzięcia dyktują słuchaczowi warunki. Mnie ten składak singli It's A Feedelity Affair nie powalał, więc tym mocniej mnie kopnęło.

07 Strategy: Music for Lamping
Jak pisałem wyżej, to "obrońcy ambientu". Są sekundy ocierania się tu o metafizykę, jak w "Cathedral Spark". Tę impresję polecam zwłaszcza piewcom Jacaszka. Pozwólcie waszym uszom aby same oceniły.

06 Osborne: Osborne
Od pierwszych taktów elektrycznego pianina w openerze, ten pan skradł mój gust. Długi zestaw, ale nie zauważa się tego. Na Ziemi musi być melodyjny, subtelny, a równocześnie ostro zapylający house. No to mamy.

05 Atlas Sound: Let the Blind Lead Those Who Can See but Cannot Feel
Cox zmajstrował ten album przy użyciu jednego programu do produkcji muzyki – wliczając wszelkie pogłosy, efekty i ozdobniki. Ja nie wiem czy to jest triumf kreatywności nad technologią, czy technologii nad kreatywnością.

04 High Places: 03/07-09/07
Lekkość i bezpretesjonalność tej wyjątkowo odkrywczej i nowatorskiej muzyki poraża. Nawet oprawa kompaktu cieszy swoją naiwnością. W koleżance na wokalu niejeden się już zakochał. I słusznie.

03 Max Tundra: Parallax Error Beheads You
Temat myślę już wyczerpany, a dodatkowe oklaski za polecanie Warszawy jako najlepszego miejsca do grania koncertów. Boss.

02 Brian Wilson: That Lucky Old Sun
Suita nawiązująca tonem do przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych – i git, bo był to dla Beach Boys etap niezwykle owocny! Jeśli twoją płytą roku jest Fleet Foxes, to posłuchaj bracie "Midnight's Another Day" i zrozum, że Fleet Foxes nie umieją napisać takiej pieśni. Pamiętam jak pierwszy raz słuchałem tego stojąc na miejscu parkingowym w centrum miasta, wieczorem. Wzruszyłem się, że w tym wieku Brian był w stanie przeskoczyć wszystkich na mojej liście za 2008. No, prawie wszystkich.

01 Foreign Exchange: Leave It All Behind
Gdy w 2004 roku duet Nicolay-Phonte wydał debiutanckie Connected, byłem już kupiony, ale przyznawałem się przed sobą, że szczególnie kręci mnie w tym aspekt muzyczny, a mniej rap. Panowie chyba czytają w moich myślach i na drugim longpleju właściwie zrezygnowali z nawijek, a zostawili ciepły soul-hop. To znakomite posunięcie! Lecz za metamorfozą stylistyczną poszedł nagły przypływ weny. Bo zwyczajnie nikt w minionym roku nie zaprezentował albumu, na którym literalnie każdy fragment się wyróżnia. Miejca od 2 do 40 i wszystkie dalsze – zawierają skazy, uchybienia, rysy. Leave It All Behind nie. W tym kontekście wyważona i zachwycająca umiarem produkcja to tylko dodatek, bonus, deser. Foreign Exchange czynią coś, co mnie aktualnie najbardziej zajmuje – nie tylko w muzyce, ale i w życiu w ogóle – sprowadzają pewne wątki do esencji, operują najprostszymi środkami, mówią o kwestiach najważniejszych oszczędnie i z gracją.

* * *

V. Top 5 największych przehajpów muzycznych 2009 – single:

05 Sam Sparro: Black & Gold
Interesujące, zgoda, ale odrobinę zmierza do nikąd...

04 Wiley: Wearing My Rolex
Ten sam zarzut – ciekawe, tylko że nic się nie rozwija tu. A może słyszałem jakąś trefną wersję?

03 Sokół I Pono feat. Franek Kimono: W Aucie
Ja uwielbiam Franka Kimono, tylko że to nie ma nic wspólnego z Frankiem Kimono.

02 Hot Chip: Ready For The Floor
Sympatyczny ansambl, ale sądzę, że w moim top 70 jest wystarczająca ilość błyskotliwszych jointów z przeznaczeniem "ready for the floor"...

01 Hercules and Love Affair: Blind
Mam taki składak DFA, na 3 CD. Tam prawie każdy numer jest lepszy od tego. No i głos Antony'ego. Potrafi zepsuć nawet sensownie rokujący groove.

* * *

VI. Top 70 najlepszych singli 2008:

70 Mayisha: Wanna Be
Odkrycie na polu soulowo-rockowym, które muzycznie wolę od Duffy.

69 Hearts Revolution: Digital Suicide
Nie przepadam za taką estetyką, ale to ma moc. Kto wie czy nie lepsze od całego Saturdays=Youth.

68 Jazzanova feat. Paul Rand: Let Me Show Ya (Henrik Schwarz remix)
Głębokie akwarele basu, smyczkowe nastroje i Wham!-owskie chórki dodają koloru temu niepokojącemu transowi.

67 2ztery7: Nie Daj Zrobić Się W Ch...
Odrobina wulgarności i mizoginizmu na tej liście, choć z drugiej strony do wczesnego Eazy E jeszcze chłopakom daleko w kontrowersji... Świetnie zrealizowane. Najlepszy wers: "Po pierwsze nie dla sławy / Po drugie...". Niezłe, identyfikuję się!

66 Streets: Everything Is Borrowed
Nie wiem, dla mnie tam Skinner dopiero dorasta i ten tytułowy utwór z zeszłorocznej płyty to potwierdza. Refleksyjne.

65 Janet Jackson: Feedback
Ile razy może laska powtarzać "sexy sexy sexy"? Nie wiem, ale kawałek zdecydowanie kradnie uwagę.

64 Clinic: Free Not Free
Trochę zapomniałem już o tej kapelce, bo każdy kolejny longplej po Internal Wrangler był słabszy, ale takie piosenki przyjmuję z otwartymi ramionami. Blackburn ciągle brzmi jak lekko pijany, młody Yorke.

63 Mariah Carey: I'm That Chick
Jak Janet, Mariah ma zawsze bzika na punkcie szeptanego erotyzmu. W sumie mogłyby się zamienić podkładami i nikt by nie zauważył. Zapamiętywalny refren.

62 Uffie: Robot Oeuf
Panna miała już lepsze single, ale nadal mnie paraliżuje bezczelnością. Śnię o jej debiutanckim CD.

61 Ciara feat. T-Pain: Go Girl
Z taką barwą wokalu mogłaby śpiewać kartę dań w restauracji i bym doznawał, ale to świetny kawałek i korzystna zapowiedź nadchodzącej, trzeciej już płyty.

60 Paramore: Decode
Ja się nadal upieram, że to żadne Evanescence, tylko porządny rockowy skład z inteligentną rytmiką i ciekawymi rozwiązaniami harmonicznymi. Plus charyzmatyczna panna na mikrofonie.

59 Whip: Blackout
Ofensywna, przesterowana partia basu kojarzy się ze słynnym remiksem "Sexy Results" Death From Above 1979 zrobionym przez Masterkrafta.

58 Ania Dąbrowska: Bardzo lubię opowiadania o miłości
Miejscami śliczny Bacharachowski instrumental. Ach te plecionki i skoki "la la la".

57 Sons And Daughters: Iodine
To im akurat wyszło – ewokuje Sleater-Kinney za ich złotych dni.

56 Pustki: Senty Menty
Można się w 2009 roku czepiać groteskowego rozdmuchania sprawy "rozstania" do rozmiarów Wagnerowskiego patosu, ale zaśpiewy "że to koooonieeec" i "teraaaaz" zachwycają elegancją formalną na tle Radioheadowych wyładowań (zakończenie to "2+2=5").

55 David Byrne & Brian Eno: Strange Overtones
Klasa tych panów, nawet jeśli reunionowy album zawiera sporo wypełniacza. I ten singiel – znak rozpoznawczy.

54 Why: Fatalist Palmistry
Subtle nagrał w 2008 lepszy krążek, ale tu mamy coś konkretnego, emocjonalnego, koledżowego – przydaje się.

53 Eryk Prydz: Pjanoo
Tak, to pan od "Call On Me". No i co, dobry dance dresiarski, kurcze.

52 T.I.: No Matter What
Miewał kolo lepsze single, ale ciągle trzyma pion jak należy. I świdrujące klawisze w bicie też nie ułomki.

51 Saluminesia: Miłość
Był taki numer Edyty Bartosiewicz, "Susza". Podobnie to wygląda melodycznie. To ma być komplement, of course.

50 MGMT: Electric Feel
Wcale te single MGMT nie są takie cudowne jak się opowiada gdzieniegdzie. Aczkolwiek ta BeeGeesowo-Junior-Seniorowa imprezka rządzi.

49 Alphabeat: Fascination
Trudno oprzeć się tak radosnym i optymistycznym chorusom.

48 OSTR: 1980
Ładnie by się zmashupowało ze "Spacerem Po Miłość" Futra, ale u nas mashupów "nie prowadzi się", a'it?

47 Little Jinder: Polyhedron
Reminiscencja pozytywkowej, katarynkowej sceny sprzed pół dekady, jakieś Mum się kojarzy, te sprawy. Ujmujące.

46 Ladyhawke: Love Don't Live Here
Riff przewodni! Niby banał, a jak zażera.

45 Smarshall Smathers: Młoda Foka
Smarki to encyklopedyczny przypadek artysty kultowego – wciąż niewielu go zna, ale ta wąska grupa fanów otacza go mega-uwielbieniem. I ta parodia Eminema to uzasadnia (nie myślę nawet o tym, co było wcześniej).

44 Lee Jones: Aria
Trochę soundtrack do klabingu około godziny drugiej-trzeciej.

43 Low Motion Disco: Things Are Gonna Get Easier
Chwila relaksu po tych wszytkich bałnsach. Piękne zastosowanie podwójnej przestrzeni w podkładzie.

42 Passion Pit: Sleepyhead
Co roku powstaje kilka dziwactw, które nie mają precedensu i nikt za tym też nie podąży. Eksperymentalna, poszukująca twarz seryjnych imprez spod znaku warszawskiego "INDJE".

41 Whitest Boy Alive: Golden Cage (Fred Falke remix)
Jakże oni wymiatają, te Braxe'y wszystkie i Falke'i. Czy ktoś to widzi że każdy ich kawałek czy remix sięga wyżyn? Respekt.

40 Psychocukier: Psychosugar
Nawet hook skradziony "O sobie samym" Gawlińskiego nie rujnuje tego Neu!-owo-SonicYouth-owego rajdu. I gdy na wysokości 2:35 Sasza krzyczy "sajkooo" to mam ciarki. Brawo.

39 Holly Dodson: Masquerade
Kate Bush dla naszej generacji? Chciałbym i póki co, zanosi się.

38 D1: I'm Loving
Na styku londyńskich dub-bitów i 90s-owego blichtru tanecznego, oto miejski hymn na parkiet.

37 Animal Collective: Water Curses
Okazało się, że trochę pomost między Strawberry, a Merriweather. Zwiewne, skoczne, urocze.

36 Empire of the Sun: Walking on a Dream
Możliwe, że wolę ten track od całego albumu Cut Copy. No offense, taka luźna konstatacja.

35 Janet Jackson: Rock With U
Jak już gdzieś pisałem dawno temu, ta sekwencja trzech akordów jest w muzyce pop kompletnie wyeksploatowana. Ten bas też. Ale kawałek robi wrażenie, przyciąga jakoś dziwnie i trzyma przy sobie długimi tygodniami. Ja po prostu jestem fanem Janet, mam jej dużo płyt i ona miała sporo lepszych singli. Ale spoko, fajne.

34 City Reverbs: City of Lights
Niekowencjonalną konstrukcję ma ta przyczajona, synth-popowa mozaika. Czaruje.

33 Alien Autopsy: Abducted
Polska kapela! Polska z Polski! Pete Doherty, nagraj taki kawałek! Nie umiesz!

32 Erykah Badu: Honey
Ukryty track na CD z teledyskiem-zgadywanką. Więc słowo "ekstra" pasuje tu podwójnie.

31 DJ Paleface feat. Kayla: Do You Mind (Controls remix)
Hedonistyczny, prowokujący, otwarcie seksualny, pocięty, ale kapitalnie zrealizowany hit grime'owy.

30 Grind Mode: She's So Fly (I'm So High)
Coraz bardziej zaczyna mi się podobać skrzyżowanie rapu z około-house'owymi efektami produkcyjnymi (choć bit w średnim tempie) i melodyjnym refrenami. Niżej będzie więcej...

29 Ashlee Simpson: Boys
Jes, ach Jes, gdzie ty wróciłaś na tę wieś i do country... Siostra wynagradza tę absencję. To nie był singiel, a szkoda.

28 Luomo: Robert's Reason
Ogólnie formuła w jakiej Fin działa – wypaliła się. W tym jednym tracku przywołał wszakże echa swoich definiujących nagrań. Od 2:46 na kilka chwil naprawdę poziom Present Lover.

27 Jazztronik: Sweet Rain
Ów Japończyk jeszcze doczeka się swojego opus magnum, ale to drugi po "Love Tribe" gigantyczny alarm z jego strony, że w kwestii nowoczesnego melodyjnego house'u ma sporo do wtrącenia.

26 Katharine McPhee: I Know What Boys Like
Przeróbka, ale z zupełnie własną, zaraźliwą atmosferą. Dziewczęce skandowanie a la "Holaback Girl" wciąż daje radę.

25 Pinnawela: My Man
Kiedyś ostro krytykowałem Sistars, a tu taka sensacja – rewelacyjny bit i nareszcie kreatywne wykorzystanie nieprzeciętnych możliwości wokalnych – artykulacji, skali, barwy, pasji w ekspresji i tak dalej. Szacun!

24 Wilson Square: Will I Ever See You Again
Zaraz zaraz, czy ja dobrze kumam, że to chłopcy z Polski? Czyli powstaje nowy zespół i inspiruje się Steely Dan czy tam soft-rockową mgiełką w każdym razie. Czyżby ten kraj normalniał?

23 Your Twenties: Caught Wheel
Cały klucz do piosenki rozgrywa się w tym przewodnim motywie – jak wiosło gra z basem. Wokale tylko podkreślają spryt tego riffiku.

22 Q-Tip: Gettin' Up
Jakże ciężkie byłyby poranki bez szczypty "pozytywnego rapu". Numer do odpalania codziennie przy myciu zębów.

21 Pied Plat: Double Trouble
Pełen ukrytego napięcia house dla cierpliwych. Warto poczekać, zapewniam.

20 Friendly Fires: Paris (Aeroplane mix)
Już oryginał był udany, a ten remix tylko dodatkowo zachwyca – czułością, uwagą, ciepłem.

19 Mystery Jets feat. Laura Marling: Young Love
Niesamowicie przegryza się ten riff gitary z wokalnym hookiem. Sympatyczne i nie wiadomo co jest refrenem, a co zwrotką.

18 Kolorofon: Bomba Atomowa
Heh. To ci heca. Panowie odbyli jakiś przyśpieszony kurs ewolucji stylu i artystycznej samoświadomości. Z rejonów funkowo-punkowych z odrobiną zacięcia awangardowego przenieśli się do krainy post-MBV-owych nucanek. I to jak się przenieśli.

17 Mala: Alicia
Wzruszająca, dubstepowa adaptacja sampla z Alicii Keys. Do przeżycia sercem, ale akademickie analizy nie zubożą tego niepozornego diamenciku.

16 Lisa Shaw: Music In You
A zatem jedna z najlepszych wokalistek globu stransferowała się z szufladki "digi-r&b" do "house-pop". I super, nie narzekam!

15 Czesław Śpiewa: Mieszko I Dobrawa...
O tym już wspominałem w jednym z felietonów w 2008. I nie starzeje się.

14 Wynter Gordon: Surveillance
Kiler pulsującego r&b. Przed tą panną może stać otworem wielka kariera, ale zobaczymy, nie zapeszajmy.

13 Kings Of Leon: Sex On Fire
W tym miejscu wszyscy moi znajomi "elityści" parskają śmiechem, ale nie oszukujmy się – kompozycyjnie to jest doskonały rockowy anthem, jakiego (oczywiście w innej aranżacji, z innymi słowami etc.) nie powstydziłaby się Nirvana. Mówię tylko o relacji "chwyty-linia wokalu". I jasne, album ssie.

12 Air France: Collapsing At Your Door
Ten mały berbeć piszczący "aiuto!" zostanie mi w głowie na długo!

11 Peter Fox: Alles Neu
Genialne. Gość wziął jakiś nieśmieszny motyw smyczków, dodał równie czerstwą melodeklamację (w niemieckim!) i kurde, wyszło mu coś porywającego. Nie lubię przedszkolnych określeń typu "ale to jedzie!", ale "ale to jedzie!".

10 Muchy: Państwa Miasta
Riff w intro i outro rytmiką przypomina mi "Freedom" Wham. Wędrówki akordów bardzo po mojej myśli! Chórek Piotra "zamieeenią sięęę miejscaaami" to wykapane SDRE z How It Feels. Lecz to znamionuje wielkie grupy, że wycinają sobie na boku takie potężne pieśni, niezobowiązująco. Takie rzeczy winny wygrywać na Opolu, a nie...

09 Afro Kolektyw: Przepraszam
Ej, bo to był hit koncertowy już rok temu, zanim ktokolwiek nagrywał Połącz Kropki. Nie moja wina, że zaproponowano mi udział i miałem zaszczyt zaśpiewać w jednej z wersji jednego z moich ulubionych kawałków roku. O tekście nie wspominam, bo... to był klasyk już rok temu.

08 Sally Shapiro: Hold Me So Tight (Cansecos remix)
Ja nie przepadam za zjawiskiem remixowania, ale to jest jeden z najlepszych remixów na świecie. Rządzi od każdej strony – konceptu, kreatywności czysto muzycznej, produkcji i zupełnego wywrócenia do góry nogami klimatu oryginału. Ale nie mogło być inaczej, musiałem się zakochać przy takim spotkaniu wykonawców, których darzę ogromnym zaufaniem.

07 Osborne: Ruling
Gdyby mój samochodzik układał tę listę, to byłaby to pozycja pierwsza. Idealne w trasie, serio.

06 Reel People: Ordinary Man
Jeśli ktoś zajawia się wyszukanymi progresjami harmonicznymi i kocha Wondera bądź Steely Dan, to niech się zakręci za tą kapelką. Nie pożałuje.

05 Furia Futrzaków: Cukier W Kostkach
Przyszłość polskiego popu, bez dwóch zdań. Jeden z tych utworów, gdzie po minucie odsłuchu wyobrażasz sobie całą kapitalną płytę i zaczynasz marzyć, aby zaistniała realnie. I zaistnieje niedługo.

04 Sway feat. Lemar: Saturday Night Hustle
Na bazie sampla, ale co nie jest dziś na bazie sampla w "bitowej" muzyce? Czy w ogóle kiedyś było inaczej? Rozkosz popowa w warunkach klinicznych.

03 Ashanti: Good Good
Nie spodziewałem się tego po Ashanti... Że zagra taką rolę (klip!), że zaśpiewa tak przekonująco i bossowsko najlepsze r&b roku. Mógłbym tego słuchać na repeacie godzinami – najlepiej jeszcze usunąć bębny i tekst, dodać jakieś dzwonki, gitarę a la Metheny... (żart, żart).

02 The Car Is on Fire: Easy on the Eye
Afrojax porównał ten utwór do "Once Around the Block" Badly Drawn Boya i nie jest to paralela na wyrost. Postać świeżości...

01 Max Tundra: Which Song
Wyobraźcie sobie kolaborację Shanice ze Scritti Politti. Ledwo wierzę, że to nie przeróbka jakiegoś standardu, ale nie, to Jacobs. Ben Jacobs.

* * *


VII. Prywatne top 40, czyli moje highlighty 2008 w kategorii open*

(*to taki specyficzny rodzaj rubryki "czy mogę kogoś pozdrowić?")

40 Sylwester w Wiśle, gdzie didżejowałem – puszczam Beatlesów, a jakaś panna podchodzi i pyta – "a można jakiś bardziej znany zespół?" (nie kantuję)
39 Waszka G
38 Pogodynka nazwiskiem Dobrowolska w TVP1
37 Okładka debiutanckiej płyty Lilu
36 Mój piętnastoletni kuzyn wicemistrzem Polski w kickboxingu juniorów
35 Fenomenalny didżej Kamil Miller miksujący na żywo kawałek Akufena, którego, K...A, NIE DA SIĘ zmiksować
34 Kapuściński
33 Postać tego, że jakimś cudem udało mi się przekonać organizatorów konferencji Muzyka A Biznes 2.0 do zaproszenia Andrzeja Budy
32 Powstanie i premierowe mixtejpy teamu didżejskiego Stanley Menzo
31 Wymyślenie, przygotowanie i doglądanie przebiegu absurdalnie bezczelnej indie-gali jaką były Miazgi w Jadłodajni – która bardziej chyba podobała się ludziom, niż mnie samemu (a już dziś, notabene, edycja druga!)
30 Nostalgiczna podróż wstecz na Youtube Party
29 PUNK PEOPLE LISTEN TO THIS!
28 "Hi there" wymawiane przez koleżankę z perfekcyjnym amerykańskim akcentem
27 Chinese Democracy w sklepach
26 Scenografia i piosenki Alicji W Krainie Czarów w Dramatycznym
25 Usaaaaain Booooolt
24 Kolega porównujący Żamojdę do Dreyera o świcie po jednej z ostatnich nocy AM Radio w Satu
23 Debiut w roli "osoby towarzyszącej" na studniówce przyjaciółki
22 Reedycje dwóch pierwszych płyt Papsów i wywiad-rzeka z Pawłem Stasiakiem
21 Wyjaśnienie ksywy "DJ Pracownik Miesiąca"
20 "Tjaaa" Adamczyka w Nie Kłam Kochanie
19 Reklama telewizyjna Radia Złote Przeboje z Markiem Niedźwieckim i tym kawałkiem Robbie Williamsa
18 Nieustająca genialność knajpy Kuchnia Marche we Wrocławiu
17 Scena skoku z rozpadającego się samolotu w Quantum Of Solace
16 "Czwartkowy sex" w klubie The Fresh i (mniej lub bardziej stałe) bywalczynie tych imprez
15 Wiola z You Can Dance
14 Formacja towarzysko-melanżowa ABBA czyli redefinicja kategorii "double dates" dla naszych czasów
13 "Papieteria" i blog nomorework.bizzzzz
12 Spotkanie z Edytą Herbuś
11 Wielka Majówka: drinki "Wiartelki", naleśniki przy Skylarking i gra w Milionerów
10 Inauguracja cyklu domówek na ulicy Czynszowej, yyy Bankomatowej, yyy Rachunkowej, pod wspólnym szyldem TO CIĘ OMINIE
09 Kompleksowe zwiedzanie Berlina w pigułce: Haupstrasse 155, Watergate i obowiązkowe wursty u Konnopkego
08 Arszawin w ćwierćfinałowym meczu Euro z Holandią
07 Gra w "składy" na karteczkach z sekretarzem redakcji i szefem newsów magazynu PULP
06 Post-klabing trzy doby z rzędu zakończony spontaniczną grą w Monopol i w Kości ze znajomymi
05 Soft Rock Night: w marynarkach, z cytronadą i muzyką Fleetwood Mac
04 Półgodzinna rozmowa z Noah Lennoxem na zapleczu Fabryki Trzciny
03 Przedsięwzięcie o nazwie DRAW
02 Substanceonly.net
01 Rozpisanie, nagranie, zmontowanie, zmiksowanie i wydanie Divertimento

* * *

VIII. Top 10 wykonawców, na których płyty czekam w 2009:

10 MBV ("błagam, nie" etc.)
09 Kolorofon
08 Ciara
07 Furia Futrzaków
06 Lisa Shaw
05 Cassie
04 Nerwowe Wakacje
03 Uffie
02 Nicole Scherzinger
01 TCIOF

(Offensywa, 2009)