ATTICA BLUES
Test. Don't Test (2000, trip-hop) 4.7
Warszawa, 15.11.2000
Droga Redakcjo,
Kupuję wasz magazyn regularnie, mimo, że znajomi mi odradzają. Koleżanki mówią mi na przykład: no co ty, dziewczyno, nie kupuj tego "Q", to jest totalny chłam, kup sobie "Bravo" lub "Popcorn". Ale ja dobrze wiem, że wy piszecie o dobrej, ambitnej muzyce, a nie o jakiejś Britney, czy Christinie. Bo ja właśnie staram się słuchać ambitnej muzyki, nie komerchy. Jeżdżę raz na miesiąc do "stolycy", żeby kupić zagraniczną prasę. I do tej pory się nie zawiodłam na waszym piśmie, ale to, co mnie spotkało ostatnio, wręcz zmusiło mnie do napisania tego listu.
Z reguły wasze recenzje, profesjonalne, obiektywne i rzeczowe, są dla mnie wskazówkami w poszukiwaniu nowych zjawisk na muzycznej scenie. W listopadowym numerze, w dziale recenzji, zamieściliście, jak zwykle, wykaz czterech najciekawszych płyt ostatnich trzech miesięcy. Automatycznie kupiłam je wszystkie (u nas na bazarze tanio – po dziesięć złotych sztuka). I co? Music Madonny jest ok – bardzo mi się podoba. Nowy Robbie Williams – też fajny, aczkolwiek teraz jestem na etapie złości na niego, że się puszcza z jakąś Geri Halliwell. Zresztą, on się puszcza z każdą panną w tym całym show-buisinessie. Ale, zaraz, o czym ja to mówiłam? Ach tak, cztery płytki (skleroza w tak wczesnym wieku). No więc Madonna, Robbie, Queens Of The Stone Age, całkiem dobre, choć dla mnie za mocne. No i właśnie: Attica Blues, płyta Test.Don't Test.
Napisaliście, że to (cytuję): "wyrafinowany, dojrzały album taneczny". Hm, no nie wiem. Zaczyna się od jakiegoś murzyna mówiącego swoim gangsterskim głosem "Test, don't test / This is just an intro". Jak na mój gust, to nie jest to jakiś wyrafinowany tekst. Nawet umiem przetłumaczyć – uczyłam się w podstawówce anglika – "Testuj, nie testuj / To jest tylko intro". Jak to testuj? Jak to nie testuj? Ale co mam testować? Na miłość boską, test z chemii zdałam na czwórkę! Ja nie rozumiem tego, to jest jakieś głupie, a nie wyrafinowane. Dla jakichś pokręconych kolesi, którzy wiedzą co mają testować, a czego nie. A może to jakiś slang?
Dalej – coś tam piszecie, żeby zamienić tą płytą Dummy Portishead. Jak to zamienić? Przecież ja nie mam tej płyty. A w ogóle, to moja koleżanka słucha tego Portishead, ma na składance ich dwa kawałki, i to jest zupełnie inna muzyka. Poza tym, ta dziewczyna z Portishead jest biała, ma średniej długości, jasne, proste włosy. Natomiast wokalistka Attica Blues, z tego, co widzę na okładce, jest murzynką (względnie mulatką) i ma ciemne, kręcone włosy. Także, jak tu można porównywać te oba zespoły?
Ale najgorsze, że wcale mi się ta płytka Attiki nie podoba. Taneczna? Przyjedźcie tu do nas, do "Remizy", to wam pokażę, co to jest muzyka do tańca. ATC, A-Teens, Eiffel, i jeszcze kilka innych. Przy tym to można się przynajmniej wyszaleć, wyhasać. A Attica? Połamane, wręcz hip-hopowe rytmy, co to ma być? Próbowałam do tego skakać, ale za każdym razem się przewracałam, bo ten rytm jest taki nierówny... A poza tym, co to ma być, że w jednym kawałku śpiewa dziewczyna i jednocześnie koleś rapuje? To tak można? Ta płyta jest jakaś dziwna.
Ale się rozpisałam. Muszę już kończyć, bo się umówiłam z koleżankami.
Z poważaniem,
Jadzia z Szubina
PS: Obok mnie siedzi tu mój starszy brat, który lubi Attikę, a takie kawałki, jak "The Man", "Deeper", czy "It's Not Enough" uważa wręcz za znakomite. Ale to w końcu ja piszę ten list, nie on, więc nie zmienię zdania.
What the fuck? We don't understand this language. These records are available at www.amazon.com.
(Porcys, 2001)