BABYFACE
#50
BABYFACE
Rola Kennetha Edmondsa dla r&b lat 90. wydaje się definiować takie angielskie słówko "pivotal". Katalog jego osiągnięć w tamtej dekadzie jest tak rozległy, że raz na jakiś czas wpadam na jakiś diamencik balladowego soul-downtempo, którego wcześniej nie znałem, repeatuję na pół odurzony, po czym sprawdzam, kto za tym stoi i... Moje oczy zdążyły się przez te lata przyzwyczaić do widoku pseudonimu "Babyface" w takich momentach. Często obok widniały też nazwiska producentów/współkompozytorów Daryla Simmonsa i L.A. Reida, ale Edmonds natrzaskał w cholerę hitów w innych konfiguracjach lub indywidualnie, nie wspominając "jakby" o jego solowej karierze, w ramach której sam śpiewał swoje wyśmienite wałki. Można go podsumować następująco: dwadzieścia sześć numerów jeden i jedenaście nagród Grammy, ale to byłaby zniewaga. Babyface to jedna z dosłownie kilku osób, które ukształtowały i wymuskały na wysoki połysk pewien archetypiczny model romantycznej "pościelówy" osadzonej w realiach urban. Bonus: przez jasno określony format muzyki przeciekała niezaprzeczalna świadomość kompozycyjna (np. wychodzenie poza "bezpieczne" następstwa akordów*). Przeciekała wszakże dyskretnie, z klasą i pieszczotliwie. Ujmę to tak: Babyface potrafił swoimi songami włożyć rękę w majtki każdemu na świecie – i nikt nie protestował, z reguły prosząc o więcej.
(100 Songwriterów Wszech Czasów, 2015)
*Vide np. harmoniczny rozkwit po refrenie na "good love, good love, good love..." w "Soon As I Get Home".
* * *
"There She Goes"
Wstawka Snoopa z "Signs"! Pełni tu rolę refrenu. Nie dewaluuje to w moich oczach "Signs", aczkolwiek nieźle się zdziwiłem, gdy jakiś czas temu usłyszałem tę zależność. Za oczywistość należy uznać jak falsetto pasuje do estetyki Neptunków, ale tu dochodzi jeszcze siatka harmonii w chorusie, poszerzająca kontekst. Ogólnie, wypada to jak mniej wypolerowany i słabiej wypieszczony w miksie Justin (dokładnie "Last Night"). "There She Goes" dotarło tylko do #10 w amerykańskich chartsach – lud musiał dopiero usłyszeć alternatywny wers "Don't think about it / Boy leave her alone" z ust Dogga, by należycie docenić zalety tej melodii.
(Porcys, 2006)