BASIA
Dumny akcent patriotyczny, nareszcie! I rzeczywiście, Trzetrzelewska to symbol rodzimego sukcesu na "stadionach świata" (dosłownie jedyny przykład międzynarodowej kariery muzyka stricte popowego pochodzącego z Polski), aczkolwiek są tacy, którym kojarzy się mniej z Matt Bianco, a bardziej z Alibabkami czy nawet Perfect Super Show And Disco Band. Tak czy inaczej, jakkolwiek by ktoś nie dissował smooth/latino-jazzowych klimatów, to musi przyznać, że trudno znaleźć żeński timbre o większej *lekkości*. Basia jest "najświeższa na boisku", jak ująłby to Zbigniew Boniek. Delikatnie i z wdziękiem unoszące się wstążki jej trzyoktawowego głosu są niczym głaskanie piórkiem po ramieniu, sięgające wręcz łaskotania. Ten szeroko rozpięty kontralt istotnie nie zna grawitacji, mimo częstych nakładek (tudzież chórków), przynoszących notabene sielskie, popołudniowe harmonie. Muzyczny odpowiednik późno-letniej, nieco nostalgicznej już błogości, wokal Basi, piekielnie przy tym czujny intonacyjnie i pełen zaskakujących zrywów ekspresyjnych, to dźwiękowe wcielenie wyrafinowanej, już dojrzałej, acz wciąż jeszcze zwiewnej niewiasty.
(Porcys, 2009)
"New Day for You"
w kwietniu przypadło 30-lecie brytyjskiej premiery, ale dziś jubileusz amerykańskiego wydania Time and Tide, a przecież Basia to jedyny polski wykonawca z kręgu popu, który na małą chwilę "podbił" Amerykę (choć operując "stamtąd"). "strona druga, utwór pierwszy". sophisti-poptymizm sensu stricto ("best is yet! to come!") chyba nigdy nie kołysał szykowniej (ach ten shuffle ze sporadycznym pacnięciem werbla). Peter Ross (kompozycja) mistrz, Danny White (produkcja) mistrz, ale to Trzetrzelewska skupia całą uwagę i non stop dominuje nad brazylijsko jazzującym podkładem. jej głos sam w sobie cudowny – lekki, aksamitny i chwilami wręcz "shoegaze'owy" (nakładki przy przeciągłych frazach w zwrotce), a gdzie indziej potężny, emocjonalny, hymniczny. klasyk klasyków i jedna ze sztandarowych referencji dla większości piosenek, które uwielbiam.
(2017)