BENEVENTO RUSSO DUO
Best Reason to Buy the Sun (2005, prog rock) 7.5
Gdyby w trójkowym "Minimaxie" zamiast projektów pobocznych Deep Purple i włoskich naśladowców Emerson, Lake & Palmer z lat 90-tych leciały takie rzeczy, to słuchałbym tej audycji z wypiekami na twarzy. Otóż współczesny prog-rock wcale nie musi być karykaturalny i obciachowy – tylko trzeba wiedzieć, gdzie szukać.
(T-Mobile Music, 2011)
My, prog-nerdy, musimy się trzymać razem. Albumy jak ten są w stanie bezboleśnie przypomnieć nam o wstydliwej fascynacji zakazanym wśród hipsterów gatunkiem, jaka pielęgnowaliśmy w dzieciństwie. Dzięki gęstym pasażom keyboardowo-gitarowym odnowimy sympatię do Colosseum, ELP, Jethro Tull i jazz-rockowego King Crimson. Tja, dziadostwo dla brodatych, siwych wujków. Ale co to, zaraz? "Welcome Red" imituje przejrzyste, przyswajalne hity ze stajni Warpa i Tigerbeat6, nie? Akordeon we wstępie przywołuje na myśl Maxa Tundrę, a sielską melodyjkę organków skradziono (w nieco innym metrum) z 9 kawałka na rewelacyjnym breakthrough Chrisa Clarka, Clarence Park. Potykający się bicik, tu jak i w closerze, zalatuje Aphex Twinem. O, a dźwięczne kanonady podskakującej perkusji (intro "Becky", czy gigantycznie zajebane wejście na 2:25 w "Scratchitti") brzmią jak wczesny Tortoise z s/t, natomiast repetycyjne wybuchy instrumentalnej mazi wędrują nawet ku skojarzeniom ze Slintem. Wreszcie hidden track to kołysanka emanująca smooth-fusionowym luzem. I materiał obleczono w mleczną poświatę piknych (sorewicz no, check "Sunny's Song") nastrojów, a kolesie, regularnie żonglując rytmiką i harmonią, prawie w ogóle się nie onanizują (dobra, prawie – wyłączając "The Three Question Marks"). Wow, toteż w czasach, gdy wszystko wywróciło się do góry nogami i każdy genre przy odpowiednim ujęciu jest cool, Marek i Józek mogliby stać się Markiem i Wackiem odrodzonego post-rocka o zabarwieniu art-syntetycznym. Ale się nie staną, bo mało kto o nich słyszał.
(Porcys, 2006)