CURVE

 

"Horror Head"

A to z kolei jeszcze inny przypadek. Nie jest to rzecz, która zachwyciła mnie jeszcze w głębokim dzieciństwie, by potem zagubić się w akcji i podejrzanie wyparować z pamięci przy układaniu rankingu dekady (jak Omar czy Cher). Nie jest to też zjawisko, które poznałem już po zamknięciu wspomnianego, epickiego podsumowania 90s (jak kolektyw Underground Resistance). Cytując Bońka "Brolin w ogóle jest piłkarzem znanym". Podobnież Curve, które było coverowane w polskich mediach w miarę na bieżąco. O ile dobrze pamiętam, to w drugim ("zielonym") tomie słynnej Rock Encyklopedii mieli hasło, a kiedy na horyzoncie pojawiła się grupa Garbage, krajowe pismaki "zgodnym chórem" wskazywały na Curve jako źródło bezczelnej zrzynki. 

Dlatego albumy Curve, a w szczególności debiutancki Doppelgänger, jak najbardziej brałem pod uwagę na długo przed finalnym ułożeniem dwusetki płyt lat 90. Tyle, że "Horror Head" traktowałem po prostu jako najjaśniejszy punkt tracklisty, wspaniały indeks drugi po otwierającym "Already Yours" z tym zaraźliwym "oooh la la la". A potem wjeżdża "Horror Head" na tym zmysłowym falsecie "haaaay... haaaay..." i materiał osiąga swoje apogeum. Mówiąc wprost, był to dla mnie wyborny album track, a nie singiel. Dopiero w ostatnich paru latach przytuliłem się do niego mocno, a ripity poszły w solidne tuziny. Co teraz zupełnie mnie nie dziwi, ba – wydaje się wręcz logiczne.

To czego nasi rodzimi krytycy nie musieli wiedzieć, to nominalnie miałko-popowa, ejtisowa, fonograficzna przeszłość lekkiej już wtedy branżowej "weteranki" Toni Halliday (odsyłam do video Shallow Rewards). Może właśnie z tego powodu w singlach Curve obecny był ten pierwiastek tanecznej komercji przebiegle przetasowanej z rzężącą gitarową śnieżycą. "Horror Head" to jeden z transowych anty-hymnów udowadniających prawdziwość teorii Eno, że "Soon" MBV wyznaczyło przyszłość muzyki rozrywkowej. Na naszych oczach rozgrywa się tu rodzaj krzyżówki Cocteau Twins circa Las Vegas z "Damn, I Wish I Was Your Lover" Sophie B. Hawkins. Innymi słowy, czysta rozkosz.
(2017)