ENDEMIC VOID

 

Equations (1996)

Kiedy systematyzuje się elitę drum'n'bassu, to poza nietykalnymi tuzami (Goldiem, Amonem Tobinem i Roniem Sizem) padają zwykle takie nazwy jak Photek, Spring Heel Jack, A Guy Called Gerald, Squarepusher, 4Hero albo Plug. Wiecznie ten sam etatowy zestaw pewniaków, których notabene lubię (niektórzy z tych wykonawców nawet walczyli o miejsce na niniejszej liście), ale... czegoś mi brakuje, bo jako miłośnik okolic jungle ociupinkę wolę mniej wypromowany projekt Danny'ego Coffeya. Fachowcy mówili na to jazzstep, doszukiwali się śladów downtempo i chilloutu, przebąkiwali o wpływach fusion... Nieważne. W kategoriach igraszek z wyczesanymi breakami, w zakresie wielowarstwowej architektury produkcyjnej i kluczenia melodycznego, pan Coffey wcale nie był leszczem. "Hydrosphere" to gładkie przejścia od wykwintnego lounge'u do geometrycznych breakbeatów. Harmoniczne fanaberie fortepianu w "Serious Intent" ścigają się z cyfrowymi synkopami bębnów i bacznymi wtrętami basu. Żeński głos rozjaśnia "Inner Daze". "Evolution" testuje różne fasony rytmiczne na tym samym samplu. I longplay już do końca nie zalicza spadku napięcia.
(T-Mobile Music, 2012)