ESQUIVEL AND HIS ORCHESTRA

 

Other Worlds Other Sounds (1958)

Oj mieli tupet ci artyści w latach 50. Tytułami wielu płyt z tamtego okresu potrafili buńczucznie oznajmiać, że wynaleźli coś nowego, rewolucyjnego. Prawdziwi odkrywcy, innowatorzy przenoszący tę grę na inny level. Dziś nazwać dzieło Other Worlds Other Sounds - to by nie przeszło. Jednak pod tym względem "mienie w dupie narażanie się na śmieszność" było w połowie XX wieku na porządku dziennym. Ciekawe jednak, że nie raz i nie dwa były to przechwałki trafne, zgodne z faktami. Przykład? Meksykański maestro "Sophisti-Space-Age" - pionier kreatywnego użycia stereo, rzeczywiście jako jeden z pierwszych wykorzystujący możliwości żonglerki panoramą, dramaturgicznego wyzyskania gradacji przestrzeni między dwoma dostępnymi kanałami. Projektowania dźwiękowego w praktyce uczył się Juan Garcia terminując w radiu i TV, a feerie koronkowych tekstur jakie ukręcał sprawiły, że zasłużył na nieformalne miano "Busby Berkeleya muzyki koktajlowej". Jakimi środkami to osiągnął?

Opracowywał tradycyjne melodie i ówczesne szlagiery, które zyskiwały zupełnie nowy blask, wyraz i tożsamość w odświeżonym anturażu. Pociągały go wściekle eklektyczne aranże, amplitudy nastrojów, od sekwencji quasi-baletowych, przez iskrzące, żywiołowe groove'y o posmaku latynoskim, aż po cynicznie użytkowy lounge. W efektownych kulminacjach podobnie do Czajkowskiego, Stockhausena czy Ellingtona zdawał się traktować orkiestrę jak jeden instrument. Egzotyczne perkusjonalia, onomatopeiczne żeńskie chórki i obowiązkowe podjazdy slide'em na gitarze to tylko kilka z jego markowych trików kolorystycznych. Zarzucano tym ekscentrycznym kolażom "kiczowatość", ale gdyby nominalne "easy listening" zawsze oznaczało tak radykalne zabiegi studyjne, to świat nie miałby z kogo toczyć memów. Kolo był szalony. W "Magic Is the Moonlight" polski słuchacz zanuci pod nosem "jesteśmy na wczasach...", ale lepiej pasowałoby tu chyba "jesteśmy na kwasach".
highlight
(2016)