FOREIGN EXCHANGE
Connected (2004, hip-hop) 8.2
Na swoim debiucie korespondencyjny duet (producent Nicolay z Holandii i raper Phonte z USA) grał jeszcze pluszowy, wychillowany, milusi hip-hop z refrenami zapatrzonymi w miejskie r&b (brylantowe bity "Nic's Groove", "Be Alright", "Sincere" czy "Happiness"). Dwa spostrzeżenia po latach – po pierwsze teraz widzę, jak w delikatnie psychodelicznych momentach panowie antycypowali Sa-Ra Creative Partners ("Hustle Hustle", "Brave New World" czy "Come Around"), a po drugie to właśnie tu narodziła się prężna ekipa, z której wyrośnie potem chociażby Yahzarah.
(T-Mobile Music, 2011)
Leave It All Behind (2008, r&b) 8.8
Gdy w 2004 roku duet Nicolay-Phonte wydał debiutanckie Connected, byłem już kupiony, ale przyznawałem się przed sobą, że szczególnie kręci mnie w tym aspekt muzyczny, a mniej rap. Panowie chyba czytają w moich myślach i na drugim longpleju właściwie zrezygnowali z nawijek, a zostawili ciepły soul-hop. To znakomite posunięcie! Lecz za metamorfozą stylistyczną poszedł nagły przypływ weny. Bo zwyczajnie nikt w minionym roku nie zaprezentował albumu, na którym literalnie każdy fragment się wyróżnia. Miejca od 2 do 40 i wszystkie dalsze – zawierają skazy, uchybienia, rysy. Leave It All Behind nie. W tym kontekście wyważona i zachwycająca umiarem produkcja to tylko dodatek, bonus, deser. Foreign Exchange czynią coś, co mnie aktualnie najbardziej zajmuje – nie tylko w muzyce, ale i w życiu w ogóle – sprowadzają pewne wątki do esencji, operują najprostszymi środkami, mówią o kwestiach najważniejszych oszczędnie i z gracją.
(Offensywa, 2009)
Z początku radykalna zmiana estetyki (odważne postawienie na nowoczesną, śpiewaną mieszankę soulu z r&b) w porównaniu do debiutanckiego, bądź co bądź jednak hip-hopowego Connected przesłoniła mi to, co jest w sumie esencją drugiego longplaya Nicolaya, Phonte i zacnej czwórki gości. Mianowicie – grać wypolerowany realizacyjnie i wykonawczo, atrakcyjny neo-soul z tanecznym posmakiem i wzniosłym przesłaniem ("miłość jest najważniejsza") umie z grubsza każdy wykształcony amerykański czarny muzyk. Natomiast to, czego tej muzyce dziś brakuje, to niedefiniowalna ponadczasowość. Chodzi mi o zdolność układania evergreenów, takich rasowych hymnów, w których autentycznie czuć po paru taktach, że wrywają się głęboko w pamięć nie tylko jako chwytliwe refreny czy producenckie tricki, ale głównie jako nośniki niepokonanej mocy serca. To są sprawy intuicyjne – dla mnie na przykład "I Wanna Know" to jest taki standard współczesnej muzyki, że nie chce mi się nawet rozkładać tego na czynniki pierwsze – po prostu to czuję. I skumajcie paradoks, że ten facet na wokalu to uznany RAPER. O co chodzi w ogóle? Cała aktywność kolektywu FE – włącznie z projektami pobocznymi i solowymi – ma w postaci Leave It... swoje energetyczne centrum i najważniejszą referencję.
(T-Mobile Music, 2011)
Authenticity (2010, r&b) 7.2
✂ "Eyes to the Sky", "Maybe She'll Dream of Me", "Laughing at Your Plans", "This City Ain't the Same Without You"
Love In Flying Colors (2013, r&b) 7.0
Notowałem sobie na gorąco po premierze: "pogodziłem się, że zrezygnowali z artyzmu dla miłej muzyczki tła, starannie skomponowanej i wykonanej, ze sporadycznymi perełkami w trackliście; brakuje mi odważniejszego drążenia aranżacji". A potem Andy Kellman wybrał to na swoją płytę roku. Ech, ja to mam wymagania.
(T-Mobile Music, 2013)
Tales from the Land of Milk and Honey (2015)
"As Fast As You Can"
Nie chcę zanudzać, ale do tej grupy mam niezwykle sentymentalne podejście "jeszcze od początku lotnictwa" kiedy debiutowali w 2004 roku. Dość powiedzieć, że ich najpiękniejsza piosenka była pierwszym tańcem na moim weselu - a to tylko czubek góry lodowej w katalogu osobistych skojarzeń. Oczywiste więc, że z radością reaguję na wszelkie nowe nagrania sygnowane nazwą FE - dziwi mnie tylko, że na tym etapie wydawniczej drogi Nicolay, Phonte i tradycyjnie wspaniała ekipa gościnnych wokalistek nadal potrafią *wzruszać*. Lata mijają, zmienia się estetyka (od miękkiego rapu przez bitowy soul aż po niekiedy synth-popowe rytmy), lecz czułość i tęsknota wyrażane stricte muzycznymi środkami pozostają te same. I dlatego niczym "As Fast As You Can" nie ustępuje "Sincere", "Nic's Groove", "I Wanna Know", "Take Off the Blues", "This City Ain't the Same Without You", "Maybe She'll Dream of Me" etc etc etc...
Przy czym nie ma tu niczego skomplikowanego, nie znajdziecie tu śladów "100 songwriterów wszech czasów". Konstrukcyjnie to bardzo prosty kawałek, a właściwie samotny groove ledwie przyozdobiony wokalami i klawiszowymi wtrętami.
Mimo to, cytując redaktora Konatowicza o "Music Sounds Better..." Stardust - "nie pogardziłbym miksem półgodzinnym, może godzinnym". W myśl powiedzenia, że zwycięskiego składu się nie zmienia.
(2015)
* * *
debiutowali 10 lat temu. początkowo uprawiali miękki, barwny, melodyjny hip hop, ale wkrótce ewoluowali w stronę łagodnego r&b z domieszką pierwiastków elektronicznych/tanecznych. przez cały ten czas byli jedną z grup, których słuchałem najczęściej. oto plejka z 20 kawałkami FE, które są mi najbliższe. i top 5 ulubionych na teraz:
1. I Wanna Know
2. Come Around
3. Nic's Groove
4. Take Off The Blues
5. Sincere
(2014)