FRIDGE
Happiness (2001)
Hebden ma też, a raczej (chronologicznie rozstrzygając) przede wszystkim, zespół – założony ze szkolnymi kolegami Jeffersem i Ilhanem, istniejący od połowy lat 90-tych i z początku wpisywany się w falę chicagowskiego post-rocka (porównywany oczywiście do Tortoise), a stopniowo wydłubujący sobie własną niszę w obrębie nurtu. Ponad cztery lata temu zdarzyło mi się napisać recenzję ostatniego jak dotąd, szczytowego w dorobku grupy krążka Happiness. Wciąż mam ją w archiwum Worda, a że nigdy nie została ona (tam gdzie miała być) opublikowana, to zamiast klecić spostrzeżenia od nowa, zdecydowałem się wpierw ją wkleić:
"Post-rockowy album pełen ciepła, spokoju i ogromnej ilości pomysłów zarazem. Happiness jest jedną z tych płyt, które należy odkrywać powoli i cierpliwie. Ale jeśli poświęcicie jej kilka wnikliwych przesłuchań, będziecie urzeczeni. Na swoim czwartym długogrającym wydawnictwie brytyjska formacja Fridge serwuje dźwięki kojarzące się, jak na słowo 'happiness' przystało, z błogą rozkoszą. Instrumentalne kompozycje, o tytułach opisujących wiodące elementy każdej z nich, tworzą nastrój harmonii i ładu. Mimo, że na każdym zakręcie czekają na nas niespodzianki.
Przede wszystkim jest tu 'Drum Machines And Glockenspiels'. Zaczyna się automatycznym beatem średniego tempa, po minucie dołącza kapitalna linia basu, leniwa, ale świetnie 'nakręcająca' cały kawałek. Dziecięca melodyjka dzwoneczków i gitary idealnie wpasowuje się w klimat. Z każdą chwilą przybywa kolejnych barw, stopniowo przeradza się to w symfonię planów aranżacyjnych. Gdy osiąga ona swą chaotyczną kulminację, aż trudno uwierzyć, że minęło całe trzynaście minut. Ale to prawda; mimo to, nawet przez moment nagranie nie nudzi. Tak mistrzowskie budowanie napięcia sprawia, że utwór wchodzi do klasyki gatunku.
Ale to dopiero początek. Numery z Happiness można podzielić na mniej i bardziej zdyscyplinowane formalnie. Z pierwszej grupy wyróżniają się sielskie 'Cut-Up Piano And Xylophones' i swobodnie rozwijane 'Tone Guitar And Drum Noise'. Z drugiej: najbardziej dynamiczny 'Drums Bass Sonics And Edit' oraz najbliższy rocka 'Five Four Child Voice'. Warto jednak sięgnąć po Happiness dla całej godziny wrażeń. Wielbiciele chicagowskiego post-rocka, elektro-akustycznych hybryd, czy jakiejkolwiek formy nowoczesnego grania, nie powinni wahać się ani przez chwilę".
Ok, oklaski, kurtyna. Z perspektywy 50 miesięcy część materiału nieco się zdewaluowała i niejednokroć powtarzanie przez kilka minut jednego, mało inspirującego temaciku bywa nużące, a nawet irytujące. Innymi słowy – ta płyta powinna trwać pół godziny, a nie godzinę. Ale te fragmenty, które po okrojeniu bym zostawił, nadal są zwycięskie. Bas i chaotyczne narastanie "Drum Machines" wciąż wciąga w ospały trans. "Cut-Up Piano" – nie chcę znów używać paraleli do dźwiękowych wyobrażeń nieba, ale to jest ta parafia. Sygnał zajętości telefonu w "Drums Bass Sonics And Edit" – do dziś abstrakcja dla mnie. Recommended. Strongly.
(Porcys, 2006)