MARIAH CAREY
The Emancipation of Mimi (2005)
"To The Floor"
Busta miał potem hit z Mariah na wokalu. O tym, że ostatni LP był przypuszczalnie jej najambitniejszym dziełem w karierze już raz alarmowałem. Interesująco prezentuje się tu zabieg na zasadzie – "wiemy, że Carey ma super skalę i możliwości, więc z przekory wpierw umieścimy ją blisko mic'a, z nosowym niemal nuceniem w oktawie, co da efekt klaustrofobiczny". Zwykłe drażnienie się z odbiorcą, by stopniowo rozkwitać w stronę pełnego wypasu. Aż dopiero w finale diva zażyczyła sobie zapiszczeć w swojej, natychmiast rozpoznawalnej manierze. Dobór środków ten co zwykle: cięta gitarka, tłuste pasmo syntezatorów i chromatyczne zmiany w basie – klasyka w sumie. Atencję przykuwają starannie nastrojone, egzotyczne bębenki.
(Porcys, 2006)
"We Belong Together"
Speaking of Mariah Carey. Żal zmarnowanego potencjału wokalnego – gdyby lepiej dobierała sobie materiał, mogła się stać ikoną r&b ostatniego dziesięciolecia. Lecz ciekawe czy ktoś zakonotował, że 2005 był dla niej rocznikiem wielkiego comebacku. "We Belong Together" to najlepszy singiel "Mimi" (jak ją zwą przyjaciele) od lat, zaś album Emancipation... pobił, zdaje się, rekordy sprzedaży. Każdy orze etc.
(Porcys, 2006)