NIECHĘĆ

 

Niechęć (EP) (2010, nu-jazz) !6.7

Joy Division tu nie słychać, ale to hasło ma pewnie przyciągać krąg alternatywny. Ładnie rozpisany, tęskny, soczysty w liryce nu-jazz. Przy oficjalnym LP oczekujmy kolejnej po Jazzpo rewelacji na skalę krajową.

Śmierć w miękkim futerku (2012, psychodelia/nu-jazz) !7.1

Na często zadawane pytanie "to on grał w Niechęci?" odpowiedź brzmi "panie, a kto tam nie grał...". Na często zadawane pytanie "czy nowe numery Niechęci są fajne" odpowiedź brzmi "oj już tam nowe". O piorunujących solach Zwierzaka i frenetycznej synkopie Kaczorka chodziły legendy hen w "latach dziewięćdziesiątych" (no dooobra, hiperbola, ale you get the idea). Nie, to nie był strzał jednego strzału. Tak, "nowe" numery są równie dobre, co "stare". I podobają mi się "zwykle zawsze" (pozdr MZ). Podoba mi się "smooth-jazz coffeeshop" (heh) "Niespokojnego relaksu". Podoba mi się jego dubowy rewers. Podoba mi się knajpianość piana na 1:24 w "Drugim turnusie w Pucku" (ech gdyby takie gruwy serwowali we wszystkich menelskich MORDOWNIACH...). Podoba mi się sophisti-jazz-pop "Fecaliano". A kończący, ambientowy utwór Jacka jest tu najlepszy i brzmi dokładnie tak jak sugeruje tytuł (ukłony za "produkcję pogłosu" dla Sebastiana Witkowskiego), przy okazji miło zahaczając o transcendencję jakiegoś, nie przymierzając, "Water Torture". Ogólnie chłopaki "dobrze hrajo" (pozdr Sztu). Jedyne co mi przeszkadza, to nieuchronne skojarzenie okładkowej foty z tą obleśną babą z YT, którą linkował mi niegdyś Daro (jej imienia na szczęście nie pomnę).