NOVIKA

 

Feat. Novika (2004, trip-hop) 4.2

Przyczyną sukcesu niedzielnego popołudniowego programu, który Kasia Nowicka prowadziła od lat na antenie Radiostacji, był głos prezenterki. Zdekodowałem to już dawno. To standardowy przypadek, gdy zawartość merytoryczna odgrywa marginesową rolę. Niektórzy identycznie widzą Gosię z VIVY – że dziewczyna świruje głupa, odchrzania totalne bzdury, myli się, przejęzycza; a im więcej wpadek, tym mocniej trzyma ludzi przed ekranami. Same goes for Novika. Ona potrafi raczyć słuchaczy mądrościami w rodzaju "ach, ale się zmachałam biegnąc do studia", kaleczyć obce nazwy wykonawców lub budować niegramatyczne zdania i wciąż, nie sposób wyłączyć odbiornika. Gdy wielokrotnie próbowałem wydobyć ze stałych słuchaczy audycji jej obiektywne zalety, padały zwykle argumenty, że "laska puszcza fajną muzę", "jest cool dziewczyną" i "w ogóle fajowa". Uroczy chłopczyk. Ale po spojrzeniach rozmówców dobrze wiedziałem, że decyduje głos. Mogę to porównać do sytuacji, gdy kolesie rozmawiają o jakimś "słodkim kociaku" i udają oficjalnie, że zależy im na przymiotach ducha, gdy realnie liczy się seks. W każdym przedsięwzięciu muzycznym Noviki tkwi właśnie taki kamuflaż i Feat. Novika, kompilacja kolaboracji wokalistki z innymi artystami, gets this point right. Zatem, zerknijmy po kolei czego tu uświadczymy.

1. "Nic Poza Nami" [Futro]
Typowa konstrukcyjnie, romantyczna piosenka Appla, ale z hookiem chorusa na tyle wyrazistym, iż mógłby z powodzeniem walczyć o pierwszą trójkę na self-titled Futra. Innymi słowy, jedna z ich najlepszych.

2. "Home Made" [Smolik]
Niczym ulepszona wersja "T. Time", miast kiczowatego refrenu prekursora oferująca subtelne progresje akordów, ta rozmarzona ballada mknie w powietrzu jak puchowe waciki babiego lata. Podobnie jak w "T.Time", tło robią dziecinne pipe organs rodem ze "Strawberry Fields Forever". Wśród highlightów zdecydowanie.

3. "Dwójka" [Drift]
Yup, jej angielski potrafi być irytujący. Klimaty "kluchy w gębie" się wkradają trochę, vide lotniskowa zapowiedź w Misiu. Denerwujące są też stereo-manipulacje z nakładkami wokalu.

4. "SOS" [Fisz]
Fragment Na Wylot. Podkład MADa kapitalnie oddaje stan oślepienia i obezwładnienia spacerem po upalnym, nagrzanym betonowym centrum Warszawy. Fisz serwuje markową, off-bitową nawijkę. Novika tradycyjnie, nie przemęcza się w gościach u Fisza i raptem uzupełnia tę hipnotyczną, post-jazzową miskturę o "lalalalalalalalaj", lecz właśnie tego jej potrzeba. Cacy.

5. "Spacer Po Miłość" [Futro]
O tym już pisałem kiedyś. Najlepszy kawałek w zestawie. Genialne.

6. "Nie Jestem Stąd" [Play]
Ballada "rockerska" z lekko niestrawnego cyklu "frontman i jego przydupas na akustyku", zanim nagle na 1:24 niespodziewanie spróbowano czegoś ambitnego w melodii. Niestety na chwilkę tylko. Backing vocals Noviki wplatają żeński feel. Aaa, i jeszcze załamują teksty. "Ja kochałem tylko raz / I zrobiłem to, bo nie jestem stąd". Kurde.

7. "Hesitation" [Star Of 77 & Wyczes]
Repetycyjny, zechowany refren nuci Novika, ale w mówionych zwrotkach na tle pętli kontrabasu gada jakiś man o pseudonimie Wyczes. Kasia nazwała we wkładce jego głos "zmysłowym", ale sugeruje on raczej nadmiar testosteronu w organizmie. Przydałyby się badania kontrolne.

8. "Heaven" [Tim Flavio]
Tuzinkowy bit para-microhouse'owy, sztuczne smyki, kulejący śpiew Kasi. Nope.

9. "Mind Puzzle (Magierski & Agim Rmx)" [Futro]
Klasyczny przykład wkurwiającego Futra! Jędrzeju, tu masz rację! Monolog Noviki po angielsku należy do najgorszych minut popełnionych kiedykolwiek na taśmę. Lepiej już po hiszpańsku, ech. Ten remiks wnosi narastającą, "bondowską" ścieżkę, teoretycznie kreującą dramaturgię.

10. "Lovebit" [Tim Flavio vs. Futro]
Kolejny remiks numeru z Futra, właściwie wyróżniający się tandetnym bitem zaledwie.

11. "Long Time Gone" [Mafia Mike (Aquarium)]
Brazylijski rytm otwiera latynoski melanż pianina, przeszkadzajek i trąbki. Koniec.

12. "Secret Way" [Adamus]
Ehm, zaczyna się robić naprawdę nudno. Jeśli żenująca klubowa flegma ciągnie się niemiłosiernie i unfocused, to zdecydowanie nie działa to pobudzająco.

13. "Ej" [Vienio & Pele]
Ej! Ja tu doznaję! Nasi ziomale z Ursynowa prezentują co być może jest najśmieszniejszym momentem płyty. Oto koncepcja narracji: łajzy wcielają się w rolę napalonego gostka, wyznającego pannie fizyczną fascynację. W roli panienki Novika! LOL! Udowadniając jakościową przepaść solidnego Autentyka 2 od miernego Autentyka, syntetyczny beat utrzymuje napięcie erotyczne tekstu, ale... Nie o to tu chodzi! Postać tych dialogów, kurwa. Muszę to obszernie zacytować, przecież absolut. Vienio rzuca agresywne rymy w typie "Zadbam o ciebie jak o swoją muzykę / Pozwól teorię zamienić w praktykę / Wspólne pragnienie niech się teraz ziści / Wiem dziewczyno, że znasz moje myśli". Pele próbuje od łagodniejszej strony: "Pokazujesz dziewczynom co to jest styl / Co znaczy być kobietą i mieć sex appeal". Ponadto, serwuje obok wers "Na dziesięć punktów dziesięć ci daję / Przyznaję, wcześniej takiej jak ty nie poznałem". Huh! Nasza skala ocen! Dziesiątkowe sprawy, anyone? Wejście quasi-rapu Noviki jest równie komiczne, z dwóch powodów. Po pierwsze, liryczny przekaz zdań "Nic, nic o sobie nie wiemy / Może wiemy już zbyt wiele / Proszę, zanim zaczniemy / Zostań moim przyjacielem / Róbmy rzeczy całkiem zwyczajne / Tylko wtedy dowiem się / Jaki jesteś tak naprawdę / Ile potrwa twoja chęć" do bólu eksploatuje stereotypowe podejście kobiet do związku. Po drugie, następujące potem skoki artykulacji po skali zatrącają kaszaną. Na oba refreny, Noviki i Pelego, spuszczam zasłonę milczenia. Się uśmiałem po pachy, no.

14. "Mind Con-fusion" [15 Minut Projekt]
Ambientowe głębokie plamy i melorecytacje na delayu plus drum'n'bassowy banał okraszony schematycznymi zaśpiewami. Spoko. To nara.

Tajemnica uroku albumu Futra tkwiła w atmosferze seksualnej tęsknoty. Choć często trywialny i zawierający klęski pokroju coveru Becka, krążek epatował eksluzywnym nastrojem i amatorską, domową aurą zarazem. Oczywiście, to było niezobowiązujące easy-listening dla młodych czytelniczek pism kobiecych i ich chłopców, uprawiających clubbing. Trudno wymagać od Nowickiej pokaźniejszych celów. Dlatego Futro spełniało swą funkcję błyskotliwie. Pokrewnie przedstawia się sytuacja z Feat. Novika. To płyta, którą zabierzecie do łóżka z dziewczyną przy zasłoniętych żaluzjach w trakcie wolnego dnia od zajęć. Refren "Nic Poza Nami" nakreśla to zastosowanie klarownie: "Sami / Nareszcie ty i ja / Uśpieni pod kocem / Śniąc w rytmie ciał". Przy miękkiej, aksamitnej barwie głosu łatwo uwierzyć w każde takie słowo. Przyciąganie zawarte w timbre Noviki działa niby głównie na mężczyzn, ale efekt przenosi się natychmiast. Feat. Novika to, literalnie, produkt. By uprzyjemnić jego konsumpcję w pościeli, przygotowano nawet cholernie estetyczny artwork, z zamglonymi fotografiami samej zainteresowanej i krótkimi komentarzami jej autorstwa odnośnie wykonawców kontrybuujących w trackliście. Żeby można było sobie pooglądać, w przerwach. Od innych zajęć.
(Porcys, 2004)

Lovefinder (2010, downtempo/pop) !4.0

Bogdan Kondracki, Emade, Maximilian Skiba, Tomek Ziętek i inni pomogli wokalistce w przygotowaniu jednej z najnudniejszych płyt jakie pamiętam. Nic tu nie jest "złe", nie można się do niczego przyczepić, ale poza "Kinds of Love" trudno mi wskazać jeden skręt wybijający się ponad przeciętność. Widzę to jako następujący proces twórczy: najpierw fascynacja różnymi Matthew Herbertami i dopiero potem próba zrobienia numerów w odpowiednim, wielbionym stylu, podczas gdy powinno być na odwrót (najpierw kawałki, a później oprawienie ich w ulubione brzmienia).