PEZET
Muzyka Klasyczna (2002)
"5-10-15"
Nie mogło być inaczej. Jeżeli w jednym kawałku spotkali się tacy trzej wymiatacze, to musiał powstać majstersztyk. "5-10-15", choć nigdy nie zyskało statusu przeboju, oznacza szczytowe osiągnięcie "melanżowego", jasnego, humorystycznego nurtu w dorobku Pezeta i... chyba w ogóle rodzimego rapu. W każdym razie nie przypominam sobie, żeby ktoś przeskoczył tak wysoko zawieszoną poprzeczkę w tej konkurencji. W ogóle "5-10-15" to ostatni tekst w polskim hip-hopie, który potrafię wyrecytować z pamięci, w całości. Umiałem sporo z 63 Minut, ze Skandalu, nawet z Liroya, ale po "5-10-15" nic z podobnych okolic nie wryło mi się już tak do bani. Pezet na luzaku kreśli imprezowy krajobraz, jakby mimowolnie zachwycając techniką ("spoko biust ma, sexy usta, trafia w gusta"), zabawnie wcielając się w role głupich małolat ("spadaj proszę, dla mnie dzisiaj będzie proszek lub gruda") i w drugiej zwrotce irytując się nieco ("Kurwa mać / Ma 14 lat / Mógłbym kręcić z jej mamą"). Mes, w teorii tylko gość, bryluje z jeszcze większym rozmachem: "One 5-10-15 / Ja 15-20 / Różnice sześć lat / Nie mogę tego znieść jak / Polują te siksy / Klęska jak Meksyk, Sajgon i Bagdad / Aśka, Zuza, Kaśka, Karolina, Magda". Doznałem. Podkład Noona jest odpowiednio hipnotyczny, oszczędny i zarazem słodko bujający. Puentuje go koda w duchu bardzo aktualnej wtedy mody na hybrydę instrumentalnego hip-hopu i IDM. Przewodni sample rhodesa i głos Mesa (rym, lol) zostają więc pocięte w nowym podziale rytmicznym i większym tempie – co jest adekwatnym dźwiękowym komentarzem do zapowiedzianych chwilę przedtem "harców" łóżkowych. W tym momencie nawet największe niedowiarki, obrzydzone "rapem", "przekleństwami" i "gangsterką" (e?) muszą skapitulować i przyznać maksymalną notę. To outro jest po prostu zbyt dobre. "Dlaczego, dlaczego on to zrobił?", spytacie. Bo jest KURWA genialnym producentem? No, chyba dlatego.
(Porcys, 2010)
Jeśli w jednym kawałku spotykają się: jeden z najwybitniejszych rodzimych bitmejkerów i dwóch spośród najwyrazistszych, obdarzonych największą charyzmą polskich raperów, to efekt mógł być tylko jeden. Majstersztyk. Jak w rewelacyjnym filmie - kadry opowiedziane są tak sugestywnie i błyskotliwie, że wydaje nam się, jakbyśmy po prostu tam byli.
(Gazeta Wyborcza, 2013)
podobno dziś 15-lecie albumu, więc tylko nieśmiało przypomnę – to jeden z kilku jointów polskiego HIP HOPE, których tekst wyrecytowałbym od deski do deski obudzony w środku nocy. może dlatego, że brak tu zmarnowanego SŁOWA, bo przecież nawet nie wersu. sporo z tych fraz na stałe weszło do mojego języka i wszystkie dziewczyny, które to kumały, zawsze miały u mnie bonusowe punkty. plus to co robi Noon (zwłaszcza w outro) nadal szokuje, bo to było niecały rok po debiutach P73 i Machine Drum. cóż, tak to się kończy, jak raz na milion lat w jednym wałku spotykają się najlepsi – i na tym etapie kariery są jeszcze ostrzy jak brzytwa.
(2017)
Muzyka Poważna (2004)
Nowa płyta Pezet-Noon, czujesz to? Jak na tytuł przystało, druga płyta uznanego rodzimego duetu to rzecz zdecydowanie poważniejsza, niż ich debiut sprzed dwóch lat. Z goryczą zdystansowany od młodzieńczych, gówniarskich wybryków, Pezet przechodzi tu prawdziwe dojrzewanie, zagłębiając się w tematy przemijania, tęsknoty za przeszłością, znudzenia branżową komercją i poszukiwania trwałych wartości. Ale co w tych "mądrzejszych", "rozsądniejszych" tekstach ujęło mnie wyjątkowo, to poruszenie kwestii osobiście mi bliskiej, a rzadko (w ogóle?) eksploatowanej w lirycznej warstwie rodzimych rapowanek (i nie tylko). Mowa o bezpardonowej krytyce formatu mp3 i równoczesnej pochwale aury oryginalnych płyt w otwierającym album, dwuczęściowym Tylko Raz. Niesamowite, że tego typu sentencje, broniące prawdziwej pasji i miłości do muzyki, padają z ust gościa, który jeszcze dwa lata temu koncentrował się na opisywaniu łóżkowych przygód z młodszymi laskami. Niesamowite, że chłopak ma dopiero 23 lata.
Noon, spornie najlepszy w tym momencie producent hip-hopowy w kraju, kapitalnie odnajduje się w klimacie, wspierając Pezeta akuratnie smutnawymi, refleksyjnymi, melancholijnymi bitami. Ciężko zaprzeczyć, że Noon ma swój styl. Jego podkłady są wyrafinowane i całkiem złożone, ale zarazem są konkretne i "jadą". Co więcej, ten mistrz rodzimego instrumentalu naprawdę ma wyczucie melodyki, dzięki czemu utworów można słuchać na wielu płaszczyznach. Generalnie cięższa gatunkowo od zawartości Muzyki Klasycznej, muzyczna warstwa Poważnej nie zawiera tak kręcących, hiciarskich fragmentów, jak rewlacyjny "5-10-15"; zamiast tego, Noon eksploruje ciemne, wieczorne rejony swojego talentu i czyni to z prawdziwą klasą. (Tylko w kpiarskim przerywniku Cepelia panowie prezentują odrobinę humoru.) Techniczny, precyzyjny flow Pezeta ukazuje MC szczebel wyżej niż na poprzedniku. Konkluzja zatem prosta. Ci dwaj mają obecnie niewielu w polskim hip-hopie konkurentów, jeśli w ogóle. Respekt.
(Clubber.pl, 2004)