ROBERT FRIPP

 

The Gates of Paradise (1998)

W latach 90. kolejna już (z grubsza licząc – czwarta?) inkarnacja King Crimson odnosiła spore sukcesy w kręgach sympatyków prog-rocka (dość powiedzieć, że album "THRAK" z 1995 roku zmieścił się w którymśtam rankingu ulubionych płyt lat 90. czytelników "Tylko Rocka" – to chyba udany comeback?). Ale Fripp na boku znów (po pionierskich doświadczeniach z Brianem Eno na początku lat 70.) nurkował w krainę ambientu – współpracował z formacją The Orb i Davidem Sylvianem, a także sygnował jeden pejzażowy, dość abstrakcyjny album przygotowany z pomocą Davida Singletona, właśnie "Wrota raju". Aczkolwiek żeby się do tych wrót przedrzeć, trzeba wpierw przebrnąć przez straszliwą, złowrogą, przerażającą ciemność. A i dotarcie do samego raju nie gwarantuje wiecznego spokoju. U Frippa to miejsce zdumiewające, ezoteryczne, niepojęte ludzkim rozumem. Życzyłbym reszcie soundscape'owćów takiego panowania nad paletą barw.
(T-Mobile Music, 2012)

Music for Quiet Moments 1-52 (2020-2021)

CZO TEN FRYP? Ano jesienią życia spiritus movens KARMAZYNOWEGO KRÓLA ewidentnie przeprosił się z "siecią komputerową internet" (see what I did there?). Najpierw udostępnił w legalnej dystrybucji cyfrowej cały katalog KC i kilka spośród kluczowych płyt solowych. Potem przyszła pandemia i chyba z nudów zaczął się wydurniać z żoną na JUTUBE (kilka filmików z cyklu "wesołe jest życie staruszka" nawet zabawnych). A przez ostatnie pół roku konsekwentnie raz w tygodniu (cóż za DYSCYPLINA!) wrzuca na streamingi jakiś EKSCERPT z przebogatego archiwum ambientowych pejzaży, jakie popełnił live w XXI wieku na rozmaitych scenach świata.

Niniejsza plejka kolekcjonuje je po kolei – na teraz wisi tych traczków 28 (czyli około 4.5 godziny malowania dźwiękiem). Kto LIZNĄŁ dzieł w rodzaju Gates of Paradise – ten wie, czego się spodziewać. Elegijne lamenty nad zamieraniem natury i przygnębiające kontemplacje pustki mogą WSZELAKO wykreować przestrzeń audialną do rachunku sumienia w obliczu GROZY PANDEMII. Faworytów wskazywać nie będę, ale polecam zmierzyć się z dotychczasową całością LONGIEM – nieźle RYJE CZEREP. Swoją drogą, jeśli pan Bob naprawdę nie zaprzestanie updejtów, dopóki świat ostatecznie nie rozprawi się z zarazą, to cykl ów może urosnąć do rozmiarów, o jakich nie marzyło wielu PROMINENTNYCH kompozytorów LEGITNEJ powagi.

#lockdownmusic #newold #oldnew
(2020)