RÖYKSOPP
Melody A.M. (2001)
Z pewną nieufnością podchodziłem do Norwegów gdy ich debiut się ukazywał – te hity downtempo były dla mnie za łatwe. Dość szybko jednak oprzytomniałem. Dziś już wiem, że łatwość wcale nie implikuje banału – a czasem jest wręcz cnotą. Hej wy, naigrywający się że to muzyka do windy i soundtrack do scen erotycznych – nagrajcie swoje "Sparks", "Remind Me" czy "Eple"! W tej konkretnej niszy Berge i Brundtland byli nie do pobicia. "So Easy", faktycznie.
(T-Mobile Music, 2011)
Jeszcze 5 refleksji z okazji 20-lecia:
1. Otwarcie Melody A.M. (pierwsze sekundy "So Easy") vs otwarcie Yoshimi Battles the Pink Robots (pierwsze sekundy "Fight Test") prawie rok później... Ciekawe czy F-Lips mogli to słyszeć 🤔
2. Jest coś w polirytmicznym groovie mojego ulubionego na płycie "Eple", co antycypuje baletowy dance-punk wydanego rok później Street Dad... Ciekawe czy Out Hud mogli to słyszeć 🤔
3. Żałuję, że "Sparks" nie jest po prostu trip-hopowym remixem jakiejś ballady formacji Bel Canto, bo tak to brzmi ("krzywy" montaż i "postarzający" filtr na wokalu Anneli)... Chyba że o czymś nie wiem 🤔
4. Żałuję, że "Remind Me" nie jest po prostu deep house'owym remixem jakiejś ballady Kings of Convenience, bo tak to brzmi (naiwnie ciepła melodyka Erlenda).... Chyba że o czymś nie wiem 🤔
5. W reckach padały porównania do Air i Boards od Canada, ale jak wsłuchać się w zawodzenie saxu i nawiedzone syntezatory "She's So", to SORRY, ale oczami wyobraźni widzę jak Amon Tobin sampluje Floydów z drugiej odsłony "Shine On..." 🤔
(2021)
The Understanding (2005)
Mimo paru zarąbistych numerów ("What Else Is There?", "Circuit Breaker" czy "Follow My Ruin"), to niestety głównie pejoratywnie rozumiany "muzak", w dodatku często nachalnie "klimatycznie" minorowy bez powodu.
Junior (2009)
Bas ze Steviego Wondera w "Vision One", odległe tętno pulsu 2-stepu w "Miss It So Much" i plejada skandynawskich wokalistek pop (Robyn, Lykke Li, znów panna z Knife oraz gościówa od "Sparks"). Czyżby nieśmiały powrót do dyspozycji?
The Inevitable End (2014)
Producencko "świat i ludzie", ale piosenkowo typy są taaak wypalone ("I Had This Thing" = "Summertime Sadness" Srany Del Srey, "Here She Comes Again" = "Red Blooded Woman" etc.), że tytuł wydaje się aż nadto adekwatny.