SOFT PINK TRUTH
Do You Party? (2003)
Awangardowe futuro-disco z dozą elegancji. Sympatykom nowatorskiej elektroniki nie trzeba chyba przedstawiać kalifornijskiego duetu Matmos – ich koncepcyjne, wygenerowane zwykle z "nie-muzycznych" źródeł dźwięku dzieła zadziwiają słuchaczy, a skomponowany z odgłosów cięć operacyjnych, znakomity album A Chance To Cut Is A Chance To Cure (2001) cieszył się wielkim uznaniem nawet w szeroko pojętych kręgach sympatyków niezależnego rocka. Soft Pink Truth to solowy projekt Drew Daniela, bardziej popowo zorientowanego członka formacji (tym drugim, skoncentrowanym raczej na gęstej fakturze i eksperymentach, jest Martin Schmidt). Legenda głosi (a przynajmniej łatwo wywnioskować tak po uważnym odsłuchaniu krążka), że Daniel pozazdrościł kolesiom pokroju Marca Leclaira i Matthew Herberta house’owej jazdy posklejanej na zasadzie kolażu i powziął zamiar nagrania absolutnie przyswajalnego materiału do tańca, w sam raz na wyfiokowane imprezy dla trendy snobów. Nie do końca mu to wyszło, gdyż ciągotki w stronę skomplikowanych form pozostały, zwłaszcza w drugiej części płyty. Ale samo otwarcie realizuje ten program perfekcyjnie: mistrzowska sekwencja "Everybody’s Soft", "Gender Studies" i "Promo Funk" hipnotyzuje czystą, kiczowatą rozkoszą, podaną w wykwintnym sosie brzmieniowej świeżości. Później dominują klimaty nieco cięższe w odbiorze, a Daniel popisuje się wyobraźnią w kreowaniu schizofrenicznych klimatów na bazie pozornie minimalnych, a jednak przebogatych narzędzi ("Coat Check", "Soft Pink Missy", "Over You"). Jednak pierwotny puls jest wciąż obecny, balansując między klubowo-remixerskimi błyskotkami, a ambitnymi eksploracjami IDM. Dla mnie cool.
(Clubber.pl, 2003)
Do You Want New Wave or Do You Want the Soft Pink Truth? (2004)
Posrane covery pseudo-klasykow hardcore-punka (choć wbrew tytułowi bez Minutemen) na modłę panującego wówczas stylu, wydane za szybko, na fali afery wokół debiutu ✂ "Media Friend/Vampire State Building", "Real Schocks"
Why Do The Heathen Rage? (2014)
"Elektroniczne profanacje klasyków blek metalu", jego najbardziej rozstrzelona, najmniej spójna soundowo ✂ "Sadomatic Rites", "Let There Be Ebola Frost", "Maniac"
Is It Going to Get Any Deeper Than This? (2022)
Ziomek oczywiście musiał znów spektakularnie przypomnieć honor polimata, lekko lawirując wokół rejonów !!!, LCD, Alexandra Robotnicka, Terre Thaemlitz czy Lindströma i Prinsa Thomasa… Łatwość z jaką MIĘKKA RÓŻOWA PRAWDA bezstratnie zmienia stan skupienia 👏 Niebywale oryginalny follow-up do minimalistyczno-ambientowego Shall We Go On Sinning So That Grace May Increase? w postaci maksymalistycznego nu-disco z mrugnięciami ku revivalowi dance-punka.
(Ekstrakt / Porcys, 2022)
* * *
Śledzę poczynania Drew Daniela od BEZ MAŁA dwu dekad i pozostaje on osobliwą indywidualnością. To kolejny obok Jamesa Ferraro rozkminiający "polimat-dyletant", który działa na własnych zasadach, poza schematami i stereotypami. Penetruje rozległy, acz logicznie wykrojony zakres inspiracji – od minimalizmu, Dockstadera i Can, przez jego ukochane Throbbing Gristle (napisał o 20 Jazz Funk Greats znakomitą książkę w cyklu 33 1/3), hardcore punk i black metal, aż po Prince'a, Timbalanda i microhouse. W duecie Matmos ze swoim życiowym partnerem M.C. Schmidtem – szalony eksperymentator źródłami dźwięku. Solowo jako Soft Pink Truth – pionier metody "deconstructed club" już w 2003 (!) na Do You Party? Również błyskotliwy remixer i producent który ma w CV między innymi kooperacje z samą Björk.
A do tego jeszcze dochodzi writing. Jako krytyk/recenzent ten "myślący spoza pudełka" piewca i popularyzator muzyki konkretnej od lat konsekwentnie postuluje, że przecież ta estetyka jest obecna wszędzie wokół nas, więc może być też "lekka, łatwa i przyjemna", a nawet... przebojowa. W prowokacyjny sposób bada cienką granicę między popem, a awangardą; między użytkowością a konceptualnością. Nie muszę chyba przekonywać, jak bardzo utożsamiam się z tym podejściem. Do tego gościu aktywnie walczy o prawa LGBT i jest profesorem nadzwyczajnym anglistyki na uniwerku Johnsa Hopkinsa w rodzinnym Baltimore... Tak, to człowiek renesansu, który... jednak NIE wygrał Big Brothera (to był niestety inny Drew Daniel).
Kiedy więc dwa tygodnie temu facet zapowiedział stylistyczną metamorfozę ku wsobnej kontemplacji na nowym albumie stworzonym w warunkach izolacji – coś mnie tknęło. Przeczuwałem, że kto jak kto, ale on może udźwignąć gatunkowy ciężar tej niełatwej przecież, nadal przerażająco aktualnej tematyki. I udało się – opatrzone cudaczną okładką, paradnie zatytułowane dzieło Shall We Go On Sinning So That Grace May Increase? to jak nigdy wcześniej w dyskografii Andrew ALBUM w kompletnym znaczeniu tego słowa. Brak tu może ewidentnych "hiciorów" na miarę debiutanckiego "Do You Party?" z 2003 roku – płyty powstałej w rezultacie zakładu z Mateuszem Herbertem, że pan Andrzej nie potrafiłby stworzyć longplaya house'owego. Brak natychmiastowego efektu "wow".
Ale w zamian dostajemy spójny materiał o właściwościach immersyjnych, co obecnie równie cenne. Trwający trzy kwadranse seans budzący skojarzenia między innymi właśnie z pracami Herberta, z Sigur Rós circa ( ), z zapomnianą już raczej, indie-ambientową grupą Function, z Sandro Perrim aka Polmo Polpo hipotetycznie coverującym "In C" Rileya, z pływającymi pianinkami Tymka Heckera circa Radio Amor czy halucynacyjnymi medytacjami Terre Thaemlitz nad upadkiem świata, jaki znaliśmy. Uwielbiam takie sytuacje, gdy zasłużony artysta tuż przed pięćdziesiątką naturalnie redefiniuje samego siebie i odnosi artystyczny sukces. Rzekłbym, iż obok taśm Dark Lane Drake'a to jedyny dotąd tak sugestywny soundtrack doby kwarantanny.
Na Spoti brakuje wielu fonograficznych projektów nietuzinkowego artysty z Baltimore – w tym na przykład jednej z kluczowych płyt Matmos (The West). Ale też jest ich tak dużo, że w playliście samo ułożyło mi się aż top 40 ("słowo msie ułożyło... nie że brzydkie, tylko że hula"). Gołym okiem widać i czuć, że prywatnie bardziej wolę go w odsłonie glitch-plądro-parkietowej, niż po linii industrial/noise/electro. Do #1 mam spory sentyment, bo grywaliśmy nawet z DJ-em Westchnień Obiekt HEN DAWNO na tanecznych imprezach Disco Intimissimo. To też pokazuje godną podziwu wszechstronność bohatera niniejszej notki.
Moje top 10:
1. Promofunk
2. California Rhinoplasty
3. We
4. Everybody's Soft
5. Freak N'you
6. Gender Studies
7. Sinning
8. Lipostudio... And So On
9. Supreme Balloon
10. Lathouse
(2020)