Top 250 singli 2000-2009 (miejsca 200-151)
Druga część artykułu o moich ulubionych singlach z lat 2000-2009.
PS: Ponownie proszę o zgłoszenie martwych linków. A także gdyby ktoś znalazł brakujące kawałki w streamie, to podczepię. Thx.
* * *
200 Kate Ryan: Tapping on the Table
Kupiłem sobie kiedyś Alive i poza oczywistym wyłapałem też takie oto ciastko z kremem, ze schowanym w miksie ukłonem w stronę Roda Stewarta.
Matti zabił to kiedyś mówiąc: "pierwsze dziesięć sekund 10.0". I ma rację, bo potem narracja ośmiesza samą siebie. Natomiast fakt - otwarcie niemożebne.
198 Game feat. 50 Cent: Hate It Or Love It
"I naweeet kiedy będęęe saaaam / Nie zmienię sięęęę / To nie mój świaaat".
197 Housse De Racket: Sur Le Papier
Jak wczesne Phoenix po klasie matematyczno-fizycznej. Kto zna moje obsesje na punkcie harmonii, tego chyba nie dziwi, jak leżę i kwiczę przed tą kompozycją.
196 Amerie: Why R U
Pełnokrwisty prawdziwy follow-up do jednego z singli dekady. Koniec, kropka.
Bollywood na najwyższym poziomie. Full wypas. To są sytuacje pokoleniowe, definiujące wspólny mianownik dla przeróżnych "klas społecznych" czy coś.
194 Annie: Heartbeat
Piosenka-zjawisko w momencie premiery, po latach lekko "trąci myszką", co wcale nic nie ujmuje słynnemu, wyjętemu na sekundę hi-hatowi (koniec pierwszego obiegu zwrotki po pierwszym refrenie).
193 Vanessa Hudgens: Come Back to Me
Casus Hudgens pokazuje, że ładna buźka to nie zawsze wystarczający bilet do sławy w pop-biznesie. Vanessa jest atrakcyjniejsza od wielu gwiazd urban/r&b. Ale czasem trzeba jeszcze mieć świetne numery. Good news: raz jej się udało. Plus słodziutki cytat melodyczny z "Complicated" Avril Lavigne.
192 Koop: Summer Sun
Huśtawkowa linia wokalu, beztroskie obiegi kontrabasu, stereolabowy break - słabe?
191 Natalie Imbruglia: Wrong Impression
Kręcenie takich klipów powinno być zabronione. Dla mężczyzny z jakimikolwiek zalążkami gustu i wrażliwości na bodźce wizualne to istne tortury i męczarnie. Skupmy się więc na melodii...
Nabiera pełnej mocy w roli obowiązkowego, parnego highlightu "czarnego" setu około pierwszej w nocy na imprezach z cyklu STANLEJ MĘDZĄ.
189 Róisín Murphy: Let Me Know
Świadomość kopii Tracy Weber na pewno obniżyła lokatę, ale i tak czarujące.
188 O'Spada: Time
Nietypowe rozwiązanie: zwrotka = zblokowany, jakby uziemiony funk, który nie chce się wyzwolić i wjechać pełną parą; refren = tundrowa dekonstrukcja zwieńczona krystalicznym zawieszeniem... I to właśnie jest moment objawienia.
187 Mylo: Zenophile
"Ty, odkryłem jeszcze jedną dziesiąteczkę na Mylo" - zagaił przejęty Uszatek. "Wiadomix", odparł uśmiechnięty Prosiaczek.
Sam Talib jarał się tym podkładem, że "brzmi jak z filmu o Supermanie". TRAFNE!
185 Air France: Collapsing at Your Doorstep
Miałem zaszczyt zamienić przysłowiowe trzy słowa z POŁOWĄ tego DUETU. Z tego, jak opisywał metodę pracy nad LP, możemy liczyć na sukces.
R to the O to the Z to the P to the I to the Z to the D.
183 Usher feat. Ludacris: U Don't Have To Call
Typowy MIĘKKISZ bitu Neptunes. ASZER (Raymond z Mody na sukces, ahahahaa) coś tam świruje; COKOLWIEK ZIOM...
182 Towa Tei feat. Taprikk Sweezee: Taste of You
Ciężko dorzucić coś do wypowiedzi Kamila Babacza w top 20 singli 2009 na Porcys. Poddaję się. I też doznaję.
181 2000F & J Kamata: You Don't Know What Love Is
Gdybym kompilował 80-minutowego CDR-a pod tytułem "XXII wiek w muzyce", to ten track zameldowałby się obowiązkowo. Ja wiem, że to często nadużywana paralela, ale SERIO, jeśli coś brzmi jak post-2100 rok, to to.
Kurde, moja pasja względem Neptunes; nudność. Co poradzę, że zabawa rytmiką w zwrotce (jak się ma akcentacja riffu gitarki do syntezatorowych ozdobników?) i zmiana akordu w refrenie zapewniają mi RADOCHĘ prima sort.
179 Plastic: Feel Me
Pokrewne myślenie jak pozycja wyżej! Dryfujące stopniowo ku kobiecej melancholii. Z Polski! POLEND REPREZENT!
178 Field Mob feat. Ciara: So What
Rozczula mnie AUTENTYZM i SZCZEROŚĆ wyznania Sijary, że może i chłopak nie jest zbyt grzeczny, ale to w końcu JEJ chłopak, więc ona stoi za nim murem. Słodkie. (Plamki basowe też niczego sobie.)
Kojarzycie taki drugi kawałek? Bo ja nie. Kompletna efemeryda. Dodam, że wymiata.
Na tym polega wybitny zespół, że wywraca wszystko do góry nogami, a i tak słychać ich markę.
Znałem ludzi, którzy nie spali z powodu tego basu. Nie jedli. Chodzili nago po mieszkaniu. Skakali z mostu. No dobra, wcale nie znałem. Ale potrafię sobie to wyobrazić.
174 Mala: Alicia
Studium akademickiej rekontekstualizacji. "Nieanalityczna ontologia remontażu jako optyka opisu kolażu dźwiękowego i jego statusu w muzyce rozrywkowej", że się tak wyrażę (pozdro siedemset).
Nie da się myśleć o "Six Days" nie myśląc o tradycyjnie kunsztownym arcydziele wideoklipu Wong Kar-Waia, malarza ruchomych obrazów. Tym niemniej bondowska warstwa muzyczna, jeśli nie dorównuje, to przynajmniej słusznie uzupełnia widoki (check zmiana na 1:55).
Nie ma to jak najlepszy utwór w twojej karierze, który jest... openerem twojego debiutu. Dość specyficzny przypadek. Zakładam, że ekwiwalent tego rozrywanego psychopatyczną dramaturgią kolażu nie istnieje w naturze.
171 G.L.O.V.E.S.: Too Much to Dream
Spoksik balanga na Marsie. Galaktyczny touch zaprzęgnięty do stricte easy-listeningowych zadań.
170 Prince: What Do U Want Me 2 Do
Zapomniana "pięknie popsuta" ballada z Musicology. Książę grający we własnej lidze.
169 Mystery Jets feat. Laura Marling: Young Love
Ach ten zawadiacki drive, sympatyczny tekścik i przyjemny featuring Laury.
168 Decemberists: Here I Dreamt I Was An Architect
Jeden z głębszych emocjonalnie snujów dekady. Marynarska maniera ukazuje wielgachne serce.
167 Avril: Like Everybody Else
Pociachana w drobną kosteczkę i sklejona ponownie na super-glue rasowa popowa pieśń. Z Francji! Marzenie (ściętej głowy), żeby Robbie Williams miał to w repertuarze.
Bit spajający "Hey Joe" i "Dlaczego" Kur. I rzucane od niechcenia "I know all about that". Żarty na bok.
165 Paris Hilton: Stars Are Blind
Kreacja fotografa z tego DIDEŁOKLIPU to chyba prototyp image'u Thoma Yorke'a z teledysku do "Lotus Flower". A sam singiel - cóż, z roku na rok wydaje się potężniejszy. Godny sukcesor "U La La La" Alexii, stuprocentowo jeden z ponętniejszych crossoverów reggae ever.
164 Murs & 9th Wonder feat. Joe Scudda: Silly Girl
Dziewiąty Cud zmajstrował odpowiednio swawolny podkład, a rapy też nadążają - warto słuchać się w słowa, bo wesołe.
163 Timbaland feat. Keri Hilson: Miscommunication
Timba parodiuje Pharrella za konsoletą, ale pozostaje sobą. Meanwhile niejaka Keri zjada show. Ponawiam pytanie o brak jej kariery.
162 Fan Modine: We Are All Decades
Zagubiony bursztyn dla wtajemniczonych. Takie rankingi sprzyjają odsłanianiu się. Wieczorna przejażdżka po rejonach wywołujących silne reminiscencje. Z nutką Greenspanowego żalu.
Ta łatwość, z jaką kolesie rozwijają swoje kawałki... Ile tam się dzieje - weźmy takie 1:55. Imponujące. Ben Jacobs mógłby ich poklepać po ramieniu. I zaproponować drinka.
Z cyklu "refreny jedyne w swoim rodzaju". Wkręcający, ścisły timing, też.
158 Dismemberment Plan: The Dismemberment Plan Gets Rich
"Te głosiki ala gość z Blink 174. Zero rozpoznawalności. Statystyczny syn drwala z Nevady. No sorry, ale tak to brzmi. To nie jest proper śpiewanie, a wynurzenia jakiegoś misia z koledżu".
Kawałek tak ważny dla Robyn, że nazwała po nim swój label! Żeński niezal-Eminem!
156 Sondre Lerche: Phantom Punch
Ten kolo to na dłuższą rozkminę jest. Nie rożumię jak z takim talentem i inspiracjami (!) można nagrywać takie "meh" płyty. Ale tutaj przyjebał konkretnie.
155 Outkast: B.O.B.
Hm, no nie wiem co powiedzieć. Ktoś grał taką muzykę w ogóle? Big Boi jak niszczy swoją nawijką... Tak nisko na liście tylko z powodu małej nośności w sensie popowym (czytaj: za rzadko wracam).
154 Justin Timberlake feat. Vanessa Marquez: I'm Lovin It
W latach 90-tych furorę zrobiły koszulki z logiem "McWymiot". Z Marquez sytuacja podobna do Keri Hilson - czemu się nie wybiła? Jej "para pa pa paaa" smakuje jak miód.
Ekscytujący powiew oryginalności. Od statusu "novelty" ratuje oszałamiająca kontrola wszystkich planów tej śmieciowej symfonii. I w żadnym innym języku by tak nie zażarło.
152 MFA: The Difference It Makes (Superpitcher remix)
Sprawy medytacyjne. Przyrodniczy feeling. Polecam też edit podstawowy - rządzi.
151 Phoenix: If I Ever Feel Better
Jeśli ktoś też tęskni za sofciarskim, jazzującym Phoenix, to witam w klubie.
(Musicspot, 2011)