WALKMEN
Lisbon (2010) 3.8
Kulawość i dziecinna banalność tych piosenek jawi się żartem; w każdej chwili oczekuję kogoś, kto wyskoczy z obiektywem i powie: "uśmiechnij się, jesteś w ukrytej kamerze, oczywiście żartowaliśmy z tymi pochwałami w reckach!". Z czysto muzycznej perspektywy ewentualnie uchowałbym zwrotki "Torch Song" i tytułowego closera. Reszta usilnie celuje we wzruszenia, ale pełznie na gorzkiej autoparodii. Ci, co czepiają się s/t Interpola, przegapiają jakim ewidentnym kuzynem tamtej płyty (w kategorii czerstwości) jest Lisbon. Do harcerstwa się zapiszcie, "songwritersko" tam wasze miejsce. I jeśli jeszcze raz usłyszę ten metaliczny sound gitary ("retro"!), audialny synonim nu-indie, to chyba się porzygam. PS: "Blue As Your Blood" = "The Rip" Portishead.